top of page

Podcast Kryminalny

Hej. Super, że jesteś

On Air Sign
Post: Welcome
Search

Zaradny duchowny - Anders Lindbäck

Anders Lindbäck urodził się 22 grudnia 1803 roku w Brålanda. Ojcem małego Szweda był Sven Andersson, biedny rolnik z Dalsland, a matką Lisa Olsdotter , gospodyni domowa. W dzieciństwie cała rodzina często przenosiła się z jednej parafii do drugiej prosząc o jałmużnę. Malec dużo czytał aż w końcu dorobił się przydomka „czytajacy Anders”.Gdy był nastolatkiem, bozia w niebiesiech zawezwała do siebie jego rodziców (matkę 1821 a ojca w 1822) , a on sam dostał się pod opiekę bogatego wuja Johan’a Nordahl’a. Wuj chyba lubił oczytanego młodzieńca, bo w 1820 pomógł mu w zebrać pieniądze na studia. Anders studiował najpierw w Vänersborgu, a od 1824 roku w Katedralskolan w Skarze. 2 lutego 1829 dołaczył do Uniwerystetu w Uppsali, gdzie po niemal 3 latach 19 grudnia 1831 roku został wyświęcony na kapłana. Święcenia kapłańskie stanowiły wówczas ogromy skok na drabinie społecznej.

Pierwsze 3 dekady swojej posługi spędził w parafii Skållerud, w Dalsland. Następnie, z początkiem 1860roku, został wikariuszem w parafii Silbodal w Värmland i przeniósł się do Årjäng (oljen).Tutaj został zakwaterowany na farmie inspektora Johan’a Ågren in Skållerud. W tym samym domu mieszkała także bratanica inspektora, Johanna, która to szybko zakochała się w nowo przybyłym gościu. Ten jednak poślubił nieco starszą od Johanny Fredrikę Bergman. Gdy wuj dziewczyny zmarł, ta zaoferowała Andersowi kupno farmy za niewielkie pieniądze. Warunkiem sprzedaży było prawo Johanny do pozostania na włościach, które przynosiły całkiem dobry dochód.

Parafia Silbodal była uboższa od Skållerud i nasz reprezentant biskupa koncentrował się głównie na pracy z ubogimi oraz zapobieganiu przestępczości w regionie. Z powodu biedoty Anders nazywał swój nowy region syberią Szwecji. Okolica była w zasadzie odcięta od świata i opanowana przez głód i ubóstwo. Kiedy przeniósł się do Silbodal kontynuował takze rozpoczętą jeszcze w Skållerud kampanię przeciwko alkoholizmowi. Ta ostatnia sprawa szybko przysporzyła mu wrogów w postaci sprzedawców trunków procentowych. A po tym, jak wystosował listo otwarty do parafian, by ci zrzekli się swego prawa i chęci do spożywania wspomnianych wyżej trunków, miał przeciw sobie zwykłych zjadaczy chleba, a nie tylko karczmarzy. Jego kampania w regionie miała jednak spory sens, bo na produkcji alkoholu okolica traciła cenne ziemniaki i ziarno. W czasach głodu, wykarmienie wiernych było dla Andersa ważniejsze niż pijaństwo. Pili oczywiście jedynie mężczyźni. Trunki wyskokowe kobiecie nie przystawały.

W expressen znalazłam jednak informację, że swoją parafię otrzymał 2 lata później, bo w 1862 roku.

Awans na wikariusza wiązał się dla Andersa z pewnymi przywilejami i większą władzą. Od tej pory mógł swobodnie wcielać w życie własne koncepcje i pomysły. Za główny cel postawił sobie stworzenie parafii wolnej od ubóstwa, pełnej pracowitych ludzi, którzy mają możliwość edukacji. Jego wizją było stworzenie porządku zarówno w gospodarce, jak i w życiu biednych parafian. W tym czasie parafia wspomagała 40 osób, co dla tak maleńkiego kościoła było wielkim obciążeniem. Odcięta od świata zalesiona okolica niestety nie płynęła mlekiem i miodem. Zwyczajnie nie bardzo było z czego wspomagać tak dużą rzeszę potrzebujacych, a jako ksiądz był do tego zobligowany.

Jego kazania były gorliwe, a on sam, uważany za dobrego i charyzmatycznego człowieka był na początku lubiany. Z wielkim zapałem zabrał sie do pracy. Członkom swojego koscioła poświęcał się całkowicie. Zawsze miał dla nich czas, odwiedzał w domach, przynosił odzież, pożywienie i drewno na opał, a także wysłuchiwał i pokrzepiał.

Księżulo bardzo chciał zminimalizować ponoszone koszty. Powołał więc radę doradców składjacą się z dziewięciu osób i wraz z nimi ustanowił nowe surowe zasady dotyczące dbania o ubóstwo w regionie. Jedną z podjętych przez radę decyzji było to, że tylko ich parafianie mogli otrzymać pomoc od kościoła. Rada określiła także surowe wytyczne, które ubiegający się o pomoc spełniać musieli. A także wyznaczyli rygorystyczne zasady przyznawania owej pomocy, które czasami nie były zgodne z literą prawa. Gdy tylko członkowie rady sprzeciwiali się jego pomysłom czy postanowieniom, decyzję podejmował sam. Poza ograniczeniem pomocy, zarządził on tak zwane „co łaska, ale nie mniej niż 5000” czyli opłaty za udzielane sakramenty (co swoją drogą nie jest legalne jakby cię to zastanawiało).

Wikariusz umyslił sobie, iż biedni i schorowani wyznawcy są zbyt kosztowni dla gminy. Wpadł więc na iście szatańskie rozwiązanie, które było korzystne ekonomicznie, a jednocześnie zminimalizowało liczbę osób potrzebujących wsparcia. Anders Lindback posiadał małą butelkę wina, filiżankę, wafel sakramentalny i dostęp do arszeniku. Nie smiałby nie zrobić zeń użytku. Zaczął więc dodawać go do wina. Rzetelnie spełniał wiec swoją posługę kapłańską podczas wizyt domowych, aby dać potrzebujacym parafianom błogosławieństwo oraz ciepłą kolację jesienią i zimą 1864 roku. Jako dobry sługa pański dbał o to, by jego działania wyglądały na akty miłosierdzia.

Niedługo po wizycie kapłana, niektórzy z odzwiedzonych przezeń potrzebujacych czuli się jeszcze gorzej niż wcześniej. 19 października 1864 roku swojego żywota dokonała Karin Persdotter. Kobieta była wdową i widocznie Anders uznał, iż spieszy jej się do spotkania z małżonkiem. Następnie 30 listopada na tamten świat odesłany został ubogi rolnik(lub jak mówią inne źródła dozorca) , Nils Pettersson. Ostatnią ofiarą wikariusza okazał się Anders Lysén, który pognał do domu pańskiego we czwartek, 15 grudnia 1864 roku. O poranku tegoż dnia Anders zjadł owsiankę, po której źle się poczuł. Następnie dostał zawału. W ciągu kilku godzin był już pochowany.

Nasz truciciel nie bardzo przemyślał jednak swoje działania, bo ostatnia ofiara, jego imiennik i kolega z czasów młodości, była osobą zamożną. Anders Lysén był chory, ale bogactwa sprawiły, że rodzina zaczęła coś podejrzewać. Według nich śmierć mężczyzny była zbyt nagła. Anders, bogaty kupiec spędzał sobie życie na emeryturze wynajmując pokój u swego kumpla księdza na probostwie. Za pokój zapłacił także z góry- za cały rok. Kasa kasą, ale widać był lubiany, bo już na początku 1865 roku brat Andersa Lyséna domagał się otwarcia grobu i sprawdzenia, cóż takiego mogło się stać. W marcu tegoż roku na wniosek miejscowego przedstawiciela prawa, szeryfa G.Liden’a dokonano ekshumacji oraz badania ciała zmarłego. Stwierdzono, że Anders Lysén zmarł z powodu zatrucia arszenikiem. To makabryczne bądź co bądź odkrycie sprawiło, że zdecydowano się na otwarcie innych grobów. 27 Kwietnia 1865 roku zauważono, że dwóch kolejnych parafian również zmarło z powodu użycia trucizny.

Wszystkie otrute osoby łączyła osoba wikariusza. Anders został więc głównym podejrzanym. Okazało się, że kapłanowi bardzo spieszyło się by dokonać pochówków, a dodatkowo parafia wzbogaciła się przy tym o 10.000 riksdaler (koron szwedzkich). Miejscowi stróze prawa szukali więc dalej, aż dotarli do niejakiego Daniela. Chłopak o mały włos sam pożegnałby się z życiem, gdyby tylko lubił wino. Co więcej, cztery inne osoby zostały otrute, ale przeżyły. Wracajac zaś do Daniela. Podczas zeznań w sądzie wyszło na jaw, że matka nieszczęsnika dokonała żywota właśnie po wizycie dobrotliwego księżulka, a on sam cierpiał po jego odwiedzinach aż pięciokrotnie. Znaczyło to ni mniej ni więcej tyle, że Anders naprawdę uśmiercał parafian z pełna premedytacją i miast uznać, że skoro otrute osoby przeżyły, to taka widać była wola najwyższego, to on konsekwentnie odwiedzał je ponownie, aż do uzyskania pożadanego przez siebie skutku. Mężczyzna nie wykazywał najmniejszego przejawu skrupułów. A sam arszenik pochodził najprawdopodobniej z maleńkiej apteki domowej, którą ów zakupił od jednego z byłych parafian.

Aresztowano go 31 maja. Policja włamała się na parafię i zastała wikariusza we krwi, po próbie samobójczej.

Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 11 czerwca 1865 w Långelanda Courthouse. 15 czerwca Anders Lindbäck przyznał się do trzech morderstw i trzech prób morderstwa. Zapytany przez sędziego G. Holm’a czy jest winny powiedział jedynie „o mój boże” i i zakrył twarz rękoma. W swoim długim przemówieniu obronnym wyjaśnił, że zrobił to, aby uwolnić tych ludzi od plag. Jak widzisz, działał on z dobroci serca, by ulżyć i pomóc cierpiącym.

Sąd także uznał, że jemu, ewidentnie cierpiącemu na problemy z beretem trzeba pomóc i zaordynował mu niemal to samo lekarstwo. Anders został bowiem uznany za winnego i w konsekwencji skazany na karę pozbawienia życia przez ścięcie.

Ponieważ wyrok śmierci to nie przelewki, sprawa księdza truciciela została przekazana do sądu apelacyjnego, by i on mógł zapoznać się z dowodami czy zeznaniami świadków, którzy przeżyli miłosierdzie Andersa. Jednak zarówno wyrok jak i wymiar kary pozostały niezmienione.

20 listopada 1865 Anders Lindbäck powiesił się w więzieniu w Karlstad.


 
 
 

Comentarios


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Podcast Kryminalny. Proudly created with Wix.com

bottom of page