top of page

Podcast Kryminalny

Hej. Super, że jesteś

On Air Sign
Post: Welcome
Search

Opętana przez rusałkę - Bridget Cleary

Bridget Boland urodziła się około roku 1869. Mówię około, ponieważ kiedyś z rzadka wypisywało się daty narodzin, zwłaszcza gdy nie dotyczyły nikogo ważnego, a częściej podawało się na nagrobkach jedynie daty odejścia. Taki sam olewczy stosunek do informacji dotyczy zazwyczaj matek. Ten przypadek jest jedynie tego potwierdzeniem. O matce nie wiadomo nic, natomiast o ojcu wiadomo jedynie że miał na imię Patrick. Dziewczynka urodziła się i wychowała w Ballyvaldea, miejscówce z kilkoma zaledwie domamy w hrabstwie Tipperary. Rodzina jak to zwykle w tamtych czasach bywało utrzymywała się z niewielkiego gospodarstwa.

Gdy Bridget była trochę starsza przeniosła się do Clonmel, by tam przyjąć się na praktyki do krawca.

Poza zapoznaniem się z maszyną do szycia oraz technikami ówczesnego krawiectwa, dziewczyna poznaje również swojego przyszłego męża Michaela. Para pobrała się w sierpniu 1887 roku.

Niedługo później młoda mężatka powróciła w swoje rodzinne strony do Ballyvaldlea, zamieszkała na powóz moich rodziców i rozpoczęła na dobre swoją karierę zawodową. Ponieważ Bridget miała żyłkę do biznesu, to najpierw udało jej się zakupić Singera, wspaniałą maszynę do szycia, zwłaszcza jak na owe czasy, a ponadto została właścicielką kilku kur. W czasie kiedy nie szyła i nie wytwarzała kapeluszy, sprzedawała jajka mieszkańcom okolicy. Jej małżonek, Michael Cleary, z zawodu był bednarzem i jeszcze przez jakiś czas pracował w Clonmel. Do swojej ukochanej przyjeżdżał w weekendy.

Kochana natomiast prężnie rozwijała swoje biznesy, zarówno ten krawiecki jaki ten jajeczny. Niektórym ludziom w okolicy nie za bardzo to odpowiadało. Jedyne co mogli uczynić, to zacząć rozsiewać plotki. Ponieważ dobre odszycie ubrań nie podlegało dyskusji, miejscowi zazdrośnicy musieli wymyślić coś innego. Rozpuszczalnik więc plotki, że w ciągu tygodnia Bridget spotykała się z pewnym żonatym oraz dzieciatym 24 latkiem, Williamem Simpsonem.

W tamtym czasie ziemię do uprawy roli zwyczajnie się najmowało. Nie inaczej było z rodzicami Bridget. W momencie wynajmu takiego kawałka roli nabywali oni w prawo do zamieszkania w którymś z okolicznych budynków. Ponieważ ani dziewczyna, ani małżonek nie zajmowali się uprawą ziemi, to ich jedyną możliwością pozostania w okolicy, było zamieszkanie z państwem Boland. Taki manewr pozwolił małżeństwu na zdobycie domu przeznaczonego dla pracowników ziemskich.

W 1891 roku udało im się zdobyć najlepszy dom w okolicy. Mimo tego że chałupa najlepszą była, to zainteresowanie nią było zdecydowanie małe, żeby nie powiedzieć żadne.

I tutaj przechodzimy do irlandzkiej magii. Otóż dom ów stał w miejscu kręgu wróżek. Kręgi wróżek zaś były miejscami, w których częstokroć czy to kamienne głazy, czy drzewa ułożone były lub też rosły w kręgu. Według lokalnych wierzeń to właśnie tam miały mieszkać i przebywać wróżki. Sama kręgi zaś miały być chronione zaklęciami druidów. Żaden mieszkaniec okolicy, który miał się za takiego o zdrowych zmysłach, nie zdecydowałby się nawet na przebywanie w okolicy, a co dopiero na zamieszkanie w miejscu, które przynależne było wróżkom.

Młode małżeństwo profesjonalistów w takie zabobony jednak nie wierzyło i dom z chęcią przyjęło.

Niedługo później zmarła matka młodej krawcowej. Część lokalnych mieszkańców od razu zrzuciła winę na wróżki. Uważali oni, że tragedia w rodzinie wydarzyła się dlatego, że tamci zamieszkali w domu zbudowanym tuż obok kręgu wróżek.

Po śmierci kobiety Bridget i Michael przekonali Patricka, by ten opuścił sypiący się budynek, w którym spędził z małżonką tyle lat i przeniósł się do nich. Starszy pan w końcu się zgodził, a to z kolei pozwoliło Michaelowi na użycie starego domu Bolandów jako bazy pod swój biznes bednarski. Mężczyzna mógł w końcu opuścić Clonmel i zamieszkać z małżonką jak bozia przykazała.

Życiowo małżeństwo radziło sobie świetnie, obydwoje mieli dobrze prosperujące biznesy, byli szanowani i lubiani w okolicy. Na swój sukces ciężko pracowali, ale powodziło im się dobrze, a także związek układał się fantastycznie. Był tylko jeden szkopuł. Po 8 latach małżeństwa, ta dwójka nadal nie doczekała się dzieci.

Dzisiaj na bezdzietne małżeństwa patrzy się inaczej, ale pod koniec 19 wieku, w większości przypadków była to tragedia!

A tutaj od razu zaczęły się szeptanki, że brak dzieciaków to...? Sprawka wkurzonych wróżek rzecz jasna!

W poniedziałkowy poranek 4 marca 1895 roku, Bridget wstała świtem bladym i poszła przygotować pakunki z jajkami, które co tydzień roznosiła po okolicy. Jednym z jej zamówień tego dnia było to od Jack'a Dunne'a, kuzyna jej ojca. By dostarczyć mu jajka, kobieta musiała przejść tuż obok nieszczęsnego kręgu. Nie muszę chyba dodawać, że nie zamierzała nadrabiać drogi iść przez pół wsi dookoła? Po pierwsze nie wierzyła w zabobony, po drugie mieszkała przecież w najbliższym sąsiedztwie kręgu i nic złego w życiu się nie działo, ba, układało jej się przecież doskonale. Poza tym, Bridget nie należała do głupich kobiet, którym strach przysłania oczy. Zamiast tego, wolała działać i od czasu do czasu sama udawała się do takiego kręgu, żeby pozostawić dary. Przezorny zawsze ubezpieczony, wiadomo. Dziwnym zbiegiem okoliczności wuja - miło zamówionych jaj - nie było w domu. Czekała ile mogła, ale w końcu było 4 marca, zima tego roku była wyjątkowo mroźna i w końcu przemarznięta kobieta zdecydowała się wrócić do domu. Po powrocie do domu usiadła przy kominku, żeby trochę się rozgrzać, ale nie bardzo jej to pomogło. Tego dnia poszła do łóżka wcześniej. Dobry sen pod gęsią nie pomógł. To było oczywiste, że Bridget męczyła wysoka gorączka. Zmożona chorobą kobieta pozostała w łóżku do końca tygodnia. Jej ojciec zaczął się martwić nie na żarty. Udał się więc do Fethard pobliskiego miasteczka po pomoc medyczną. Lekarz ostro przyciął w ***** , powiedział że przyjdzie, oczywiście nie przyszedł. I tak jeszcze 2 razy, choć tym razem po lekarza udawał się Michael. Gdy w końcu 13 marca 1895 roku Doctor William Crean łaskawiec przyszedł do domu Cleary'ch, zdiagnozował zapalenie oskrzeli. Przepisał także stosowne leki.

Ponieważ jak wiadomo chory i złożony z wysoką gorączką pacjent najbardziej potrzebuje tłumów odwiedzających, do domu zaczęły przybywać pielgrzymki znajomych i dalszej rodziny. Jedną z wizytujących osób, była kuzynka Bridget, Johanna Burke. Chora kobieta opowiedziała jej, że jej wysoka temperatura i choroba rozpoczęło się w dniu, w którym przechodziła przez krąg wróżek. A to że wcześniej bóg wie ile sterczała na zimnie czekając na wuja, że do jego domu jak i z powrotem miała prawie 2 km w jedną stronę,to szczegół.

Małżonek w owym czasie grzecznie udał się po przepisane lekarstwa, a do chorej w odwiedziny zajrzał wuj Jack. Do tego czasu Bridget majczyła już w gorączce za żadne skarby nie mógł odnaleźć sensu w tym, co słyszał. Z pomocą przyszła Johanna. Wyjaśniła Jackowi, że jej kuzynka poczuła się źle i zachorowała po przejściu przez krąg. , Ten wydumał, że wprawdzie w łóżku leży ciało Bridget, ale jej tam już dawno nie ma. Została ona opętana przez wróżki. A mówiąc dokładniej, pdmieniły one jej duszę na swoją. W większości przypadków taka podmianka następowała kiedy mały człowiek był jeszcze oseskiem. Wróżki po rzucały jednego ze swoich, a zabierały ludzkie dziecko do siebie. Podmieńca zwykle można było zauważyć po jego innym zachowaniu, po dużym apetycie, po brzydocie, ale też po niezrozumiałej mowie. O tutaj wuj nie mógł jej zrozumieć, więc sprawa prosta.

Zanim przejdę dalej to muszę dodać, że kondycja kobiety była w tym czasie już tak zła, że z Drangan wezwano do niej księdza,ojca Corneliusa Ryan'a na ostatnie namaszczenie. Przy czym naprawdę ciężko się dziwić, jeżeli przez ponad tydzień leżała w domu nieleczona z ciężkim zapaleniem oskrzeli. Mówiąc szczerze, to zanim lekarz w ogóle łaskawie przyszedł ją zobaczyć. Teraz są jakieś teleporady, wtedy to może mógł chociaż gołębia wysłać albo co.

W każdym razie medycyna medycyna, a na podmieńca wróżki należało wylać siki i położyć ją przed kominkiem, żeby wygnać wróżkę z ciała, którym zawładnęła. Takie przynajmniej leczenie zastosowali ojciec i wuj.

Ponieważ Michael kochał swoją żonę a i reszta rodziny była kobiecie bardzo przychylna, jej bliscy dokładali wszelkich starań, aby wróżki ukochaną im oddały. Na okoliczność skontaktowano się z mężczyzną zwanym Denis Ganey , lokalnym znachorem i znawcą folkloru, zwłaszcza w dziedzinie wróżek. Ten zaś rozpisał zatroskanemu małżonkowi cały plan leczenia. Michael miał zrobić mieszankę 9 leków, w tym odpowiednie zioła gotowane w pierwszym mleku świeżo ocielonej krowy.

W tym czasie dogorywającą kobietę odwiedził ojciec Ryan. Widząc w jakim jest stanie udzieli jej ostatniego namaszczenia i wyszedł. Po powrocie do domu Mike zastał swoją żonę tak samo złym stanie jak poprzednio.

Odkąd małżeństwo wprowadziło się do niewielkiego budynku przy kręgu wróżek zarówno matka Michaela jak i jego teściowa pożegnały się z tym światem. Teraz natomiast jego żona była ciężko chora. Mężczyzna więc zgłupiał do reszty i zamiast podawać żonie leki przepisane przez lekarza, zagotował dziwne mieszanki w pierwszym mleku ocielonej krowy, po czym zmusił małżonkę do wypicia owego świństwa. Na tym etapie bowiem zdecydowanie wierzył, że opowieści o wróżkach i wróżkowy w kręgach muszą być prawdziwe. Po co w ogóle miałby brać pod uwagę to, że przez 10 dni jego żona nie widziała na oczy żadnego lekarza, ani żadnych leków. Mało tego, był dopiero 14 marca, zaledwie 1 dzień po wizycie lekarskiej. Ten jednak uznał że wróżkę z jego ukochanej Bridget wypędzić należy. Kolejnego dnia, czyli 15 marca stan kobiety nadal był ciężki. Mike ugotował więc więcej ziołowego świństwa i poprosił bliskich by trzymali podmieńeca, kiedy on będzie siłą poił ją tą ohydną mieszanką. W tym czasie pytał też żonę "czy jesteś Bridget Boland, małżonką Michaela Cear'y"? Dwukrotnie odpowiedziała, że tak, ale nie bardzo miała siłę na cokolwiek innego. Za trzecim razem po prostu odpowiedziała że to co jej podaję jest ohydne.

Skoro nie dało rady "po dobroci", to należało wróżkaę wypędzić ogniem. Najpierw przybliżył jej płonące polano do twarzy, ale nie wywarło to na rzekomo opętanej kobiecie żadnego wrażenia. Zaciągnął ją więc przed kominek i przytrzymywał nad ogniem. To także nie przynosiło pożądanych przez niego skutków. Ponieważ ogień jak wiadomo parzy, kobieta próbowała resztkami sił chociaż trochęsię od nego odsunąć. W końcu upadła i uderzyła głową o podłogę.

Druga wersja jest taka, że halka kobiety zajęła się ogniem. W obydwu wersjach jednak w tym momencie Michael rzucił w nią lampą z olejem.

Następnego dnia mężczyzna poprosił kuzyna swojej zmarłej małżonki nazwiskiem Patrick Kennedy, by ten pomógł mu przy pochówku. Poprosił także resztę rodziny, by ci nie wspominali o niczym władzom. wierzył, że jego prawdziwa małżonka niebawem wróci do domu. Według jego słów miała na białym rumaku wyjechać wprost z kręgu wróżek Kylenagranagh . Przez 3 dni Mike siedział przy kręgu nocą oczekując na swoją ukochaną na białym koniu.

Kobieta jednak- cóż za niespodzianka- nie pojawiła się. Pojawiły się natomiast pytania lokalnych mieszkańców: gdzie jest Bridget. Niektóre plotki głosiły, że została uprowadzona przez wróżki. 22 marca policja odkryła jej ciało mniej więcej 400 m od domu, pochowane w płytkim grobie.

Michael Cleary został aresztowany. A żeby było zabawniej, okazało się, że podczas wypędzania wróżki z Bridget - przypomniałam, przy pomocy ognia- obecnych było aż 9 osób. Każda z tych osób także została aresztowana. Cichy pogrzeb kobiety odbył się 27 marca wieczorem. Tym razem została pochowana tuż obok swojej matki.

Proces mężczyzny rozpoczął się 4 lipca 1895 roku. Mike twierdził, że nie zabił swojej żony, a jedynie przepędził z niej wróżkę. Pozostali oskarżeni również nie przyznali się do zarzucanych im czynów.

Po zaledwie dwóch dniach procesu i jedynie 40 minutach obrad, ława przysięgłych uznała Michael'a Cleary za winnego pozbawienia życia Bridget. Został skazany na 15 lat pozbawienie wolności. Wyrok miał odbywać w więzieniu Maryborough (w dzisiejszym Portlaoise).

Pozostała dziewiątka także została uznana winnymi zarzucanym im czynom. Ich wyroki wahały się pomiędzy 18 miesiącami a sześcioma latami pozbawienia wolności.

Swoje więzienne lata Michael przeżywał niemal w samotności i nie dlatego że cały czas siedział w izolatce, tylko dlatego, że zwyczajnie bardzo tęsknił za swoją żoną, a to co zrobił wprawiało go w ogromny smutek, żal, przygnębienie. Po wyjściu z więzienia w 1910 roku zakupił bilet do Kanady i przeprowadził się do Montrealu.




















 
 
 

Comentários


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Podcast Kryminalny. Proudly created with Wix.com

bottom of page