top of page

Podcast Kryminalny

Hej. Super, że jesteś

On Air Sign
Post: Welcome
Search

Dobra wróżka z insuliną

Dawałam im zastrzyki z insuliny. Mówiłam, że to witaminy, które zalecił lekarz.

Liz była jedyną rejestrowana pielęgniarką na nocnej zmianie w domu opieki Caressant Care. Zanim jednak zaczęła tam pracować....

Elizabeth Tracy Mae Parker urodziła się 10 czerwca 1967 roku w Zorrze, miasteczku w południowo-zachodnim Ontario.

Dziewczynka wychowywała się w restrykcyjnym domu baptystów.

Było nieśmiała, słodka, nie zawsze umiała się odnaleźć, a jej poczucie humoru przepełnione było zabawnym sarkazmem. Będąc w szkole średniej grała w hokeja na trawie, choć "grała" brzmi trochę jak dowcip, bo była tam bramkarzem. Dodatkowo była członkinią grupy teatralnej, a także puzonistką.


W połowie lat 80 wieku poprzedniego ukończyła Huron Park Secondary School będącą szkołą średnią w sąsiadującym z Zorrą Woodstock'u.

Następnie w London Baptist Bible College ( który wbrew nazwie znajduje się w Cambridge) zdobyła licencjat z poradnictwa religijnego.

Zdecydowała jednak, że to nie jest to, co chciałaby w życiu robić.

Na koniec udała się do Kitchener, by w Conestoga College studiować pielęgniarstwo. W sierpniu 1995 roku oficjalnie została zarejestrowaną pielęgniarką.

W 1997 roku wyszła za mąż za Donnie'go Wettlaufer'a, który rozwiódł się z nią 10 lat później, w momencie gdy okazało się, że Elizabeth umawia się z jakąś dziewczyną, a on uznał to za odrażające.

Przeprowadziła się do Geraldton . Popracowała tam trochę, ale ponieważ miejscówka jest w dość odległej, północnej części Ontario, czuła się odizolowana.

Wróciła więc na stare śmieci i zaczęła pracować dla organizacji zwanej Chrześcijańskie Horyzonty. W lutym 2007 roku jej małżeństwo rozpadło się, a ona szukając miłości online poznała kobietę.

Zamieszkały razem, ale dziewczyna nie pracowała. W związku z tym Elizabeth zdecydowała się poszerzyć swój Horyzont i zmieniła pracę na Caressant Canter, gdzie zwyczajnie płacono lepiej.

Caressant Center, było mieszczącym się w Woodstock'u domem długoterminowej opieki osób starszych.

Zostaje tam zatrudniona z największą radością jako zarejestrowana pielęgniarka. Zarówno podopieczni jak i koleżanki i koledzy z pracy uważają ją za osobę troskliwą, opiekuńczą, a także profesjonalną.

Przez cały ten czas kobieta ukrywała jednak pewien sekret. Nie to, że jeden, ale akurat mówię - póki co - o tym pomniejszym: nadużywała trunków zawierających procenty a także łykała różne dropsy na receptę, głównie hydromorphon (kradziony z resztą od pacjętów). W końcu ludzie z jej otoczenia zaczęli to zauważać i oskarżać ją wprost, że do pracy przychodzi pod wpływem. Pewnego razu znaleziono ją śpiącą w piwnicy, podczas gdy miała zajmować się swoimi podopiecznymi w czasie nocnej zmiany. Jak dodam do tego, że na nocnych zmianach była tylko jedna zarejestrowana pielęgniarka na 100 pacjentów, to wyłania się pewien niepokojący obraz. W ciągu dnia też nie było wiele lepiej, bo pod jej opieką znajdowały się 32 osoby. Do tego wszystkiego należy dodać 16 godzine dyżury.

W ciągu 7 lat pracy w tym ośrodku, Liz została zawieszona w swoich obowiązkach 4 razy. Powodem podjętych działań były błędy związane z lekami. Teraz nie wiem, więc chętnie się dowiem zzy w Kanadzie tak łagodnie podchodzą do tego typu kwestii, czy też dom opieki był w takiej desperacji jeżeli chodzi o personel? Wiem, że słuchają mnie osoby z Kanady, więc jeżeli takim kimś jesteś i masz tego typu informacje, to proszę, byś dała znać w komentarzu.

W każdym razie zwolniono ją dopiero w 2014 roku, w marcu dokładnie, ponieważ jednemu z podopiecznych podała niewłaściwe leki.

Zanim jednak ją zwolniono, to przez te 7 lat pozwalała sobie na eksperymenty medyczne na pacjentach. Wybranym przez siebie pacjentom robiła eutanazję ze wskazaniem. To znaczy ona wskazywała, kogo wysłać na drugą stronę.

Pierwszą osobą, której zapodała odpowiednio wysoką dawkę insuliny był 84 letni James Silcox. Mężczyzna zmarł 11 sierpnia 2007 roku.

Elizabeth stwierdziła, że insulina trzymana w lodówce była zwyczajnie łatwo dostępna. Po całej sprawie czuła się okropnie, ale poszła do domu i poszła spać.

Następnie nasza dobra wróżka się kolejnymi podopiecznymi. Do czasu jej zwolnienia w 2014 roku byli to:

84 letni Maurice Granat, 87 letnia Gladys Millard, 95 letnia Helen Matheson, 90 latka Helen Young (niee to nie dowcip - dla tych bez angielskiego, jej nazwisko oznacza "młoda"), 79 letnia Maureen Pickering oraz 96 letnia Mary Zurawiński. Według Lizzie, Mary musiała być następna, bo powiedziała jej, że tego dnia umrze.

Lizzie zapytała czy aby na pewno, na co starsza pani miała odpowiedzieć " Tak, połóż mnie do łóżka. Odejdę". Nasza miłosierna duszyczka stwierdziła " no dobra", po czym poprosiła inną pielęgniarkę, żeby pomogła jej zabrać Mary do łóżka. Na taki znak z niebios nie można być obojętnym. Wiemy jak się to skończyło.

Kilka innych osób dostało zbyt małą dawkę. Za Michael'a Priddle lat 63 czy Wayne'a Hedges'a lat 57 w ramach zarzutu o napaść oraz usiłowanie morderstwa.

Następnie została zatrudniona w Meadow Park Care Center, w Londynie. Chyba dopiero tam zdała sobie sprawę z tego, że naprawdę ma problem. W związku z powyższym zgłosiła się do ośrodka odwykowego w Niagarze. No cóż, pracodawca zachował się moim zdaniem dalece nieszczególnie, ponieważ zwolnił ją w tym momencie z zajmowanego stanowiska. Tutaj dorobiła się tylko jednej ofiary. Był nią 75 latek, Arpad Horvath.

Abstrahując od tej konkretnej sprawy, w momencie kiedy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że ma problem i sam zgłasza się po pomoc do odpowiednich ośrodków czy instytucji, to uważam, że otoczenie tej osoby powinno się po pierwsze cieszyć, a po drugie wspierać taką osobę. A abstrachuję o tej konkretnej sprawy ponieważ Elizabeth nigdy nie powinna być pielęgniarką. Miała poważne zaburzenia natury psychicznej, ale o tym później.

Wracając do sprawy.

Postawa tego domu opieki jest dla mnie o tyle nie zrozumiała, że od samego początku wiedzieli o zwolnieniu Lizzie z poprzedniej pracy z powodu błędów medycznych. Możliwe, że wiedzieli także o jej uzależnieniu. W każdym razie, zatrudniając ją powiedzieli, że wierzą w kolejną szansę. Wierzą w to, że należy dać komuś drugą szansę. Po czym, jak poszła szukać pomocy, w tym właśnie takiej, żeby nie stanowić zagrożenia dla pacjentów, to została tego ośrodka wielu szans zwolniona.

Po zwolnieniu z Meadow Park kobieta podejmowała się prac tymczasowych w różnych domach opieki. A w miejscach, gdzie miała szansę na dłuższy pobyt, zwyczajnie sama go zaprzepaszczała. W jednym z ośrodków złapano ją na kradzieży medykamentów. Z innego zwolniono ją po tym, gdy w stanie upojenia, omal nie wysłała pacjenta do świętego Piotra, podając mu niewłaściwe leki.

Pracując tymczasowo jeszcze dwukrotnie użyła różdżki z insuliną. Raz w domu opieki w Paryżu, w prowincji Ontario, gdzie jej wybranką była 77 latka, Sandra Towler. Kobieta przebywała w domu opieki Telfer Place, w hrabstwie Brandt.

Drugi raz, gdy zajmowała się pacjentką w prywatnym domu w Ingersoll mieszczącego się w hrabstwie Oxford. Tym razem była to 68 letnia Beverly Bertram.

Od czasu kiedy Lizzie uśmierciła pierwszą osobę próbowała powiedzieć o tym komuś, bo sama nie była w stanie powstrzymać tego, co nią kierowało. uważała, że po tym jak rozpadło się i małżeństwo, bóg ma dla niej inny plan. Plan dobrej wróżki z insuliną.


Pierwszą osobą, której powiedziała o osobach, które pozbawiła życia, była jej ówczesna dziewczyna, Było to w 2008 roku. Dziewczyna owa nie zrobiła w tej sprawie nic, powiedziała jej jedynie, że ma tego więcej nie robić, bo nie chce przecież być złapana.

Był to też czas, kiedy Elizabeth szukała pomocy psychiatrycznej i zostało to odnotowane w papierach szpitalnych.

Pomiędzy 2009 a 2011 rokiem powiedziała kolejnej osobie, a była to studentka pielęgniarstwa. Dziewczyna podobno chciała to zgłosić, ale Liz stwierdziła zwyczajnie, że i tak nikt jej nie uwierzy.

Innymi osobami, którym Elizabeth zdecydowała się opowiedzieć o swoich poczynaniach, byli pastor i jego żona. Ci pomodlili się nad grzesznicą po czym padły następujące słowa: to jest łaska Boża, ale jeżeli zrobisz to jeszcze kiedykolwiek, będziemy musieli zgłosić cię na policję. Miało to miejsce w 2013 roku.

Dalej, w 2014 roku, Lizzy wyznała prawdę także prawnikowi oraz tak zwanemu sponsorowi z jednej z anonimowych grup wsparcia, w sensie jak AA. Sponsor uznał, że ona jest patologicznym kłamcą, więc co on się będzie przejmował.

Kolejną osobą znającą prawdę był jej były chłopak. Ten z kolei stwierdził, że to opowieści to jest jej epizod psychiatryczny.


W końcu nadszedł rok 2016. Przysięgam że to jest przypadek, że ostatnia sprawa miała miejsce 13 września 2016 roku, bo tutaj mówimy o 16 września. Tego dnia Elizabeth zgłosiła się do CAMH ( Center for Addiction and Mental Health) w Toronto. Placówka ta jest szpitalem psychiatrycznym, który poza osobami chorymi psychicznie przyjmuje również pacjentów zmagających się z uzależnieniami.

Liz udało się tam z własnej nieprzymuszonej woli i została pacjentką na oddziale zamkniętym.

Cześć z tego co teraz powiem zabrzmi ci jak obrona tej kobiety, natomiast w żadnym wypadku obroną jej osoby nie jest. Pamiętasz jak mówiłam, że Elizabeth opowiadała o swoich poczynaniach przeróżnym ludziom. I absolutnie nikt z nich nie zareagował we właściwy sposób. I zwyczajnie wydaje mi się, że w momentach pełnej świadomości to co robiła,ciążyło na niej. Wiele osób, które nie kończą na jednorazowym odebraniu komuś życia, chce, by w końcu je ujęto. Takie osoby wielokrotnie w wywiadach mówią o tym, że gdyby nie zostali złapani to nadal robili by to co robili. Niejednokrotnie wspominają o tym, że chcieli przestać, ale nie potrafili, więc robili co tylko mogli, by w efekcie zostać złapanym.

I w tym przypadku Elizabeth opowiadała o tym na dobrą sprawę na prawo i lewo. Ja jestem w stanie zrozumieć jedynie jej prawnika, który powiedział jej, że ma siedzieć cicho i zabrać tą tajemnicę ze sobą do grobu. Takie wyznanie można było potraktować jako tajemnicę zawodową, jako wyznanie prawdy swojemu prawnikowi w zaufaniu i zgłoszenie tego byłoby naruszeniem etyki i sprzecznością interesów. Więc słowa prawnika jestem w stanie zrozumieć natomiast słów wszystkich innych ludzi, którzy albo w co nie wierzyli, albo zwyczajnie olali sprawę, zupełnie nie pojmuję.

Tak więc wracając do psychiatryka. Liz opowiedziała o swoich poczynaniach pielęgniarkom. Powiedziała im zarówno o tych, które się udały, jak i o tych, w których jej pacjenci przeżyli.

I to było pierwsze i jedyne miejsce, gdzie ktoś potraktował jej słowa poważnie. Pracownicy szpitala nie zwlekali natychmiast poinformowali policję w Toronto oraz College pielęgniarski w Ontario. Następnie Elizabeth osobiście spisała swoje zeznania, a ponadto wysłała e-mail do College'u w Ontario. e-mail ten zawierał jej rezygnację jako zarejestrowanyej pielęgniarki, ponieważ celowo krzywdziła pacjentów, będących pod jej opieką, a w chwili pisania tej wiadomości jest przedmiotem śledztwa policyjnego w tej właśnie sprawie.

Ktoś z pracowników szpitala psychiatrycznego przesłał, w zasadzie przefaksował całe czterostronnicowe zeznanie, napisane odręcznie do śledczego z ramienia college'u pielegniarskiego.

Ponieważ sprawa była już zgłoszona na policję, to kobieta została przesłuchana przez detektywa Nathan'a Hergott'a i po niemal trzygodzinnym zeznaniu została formalnie oskarżona o osiem morderstw. To przesłuchanie i zatrzymanie miało miejsce 5 października.

Zarzuty przedstawiono jej 25 października.

W czasie pobytu na posterunku Liz otwarcie przyznała, że zna różnice między dobrem, a złem. Dlaczego więc wybierała zło? "Szczerze sądziłam, że Bóg chciał mnie użyć".


Ale, że zeznania to nie wszystko, to policja musiała jeszcze zebrać dowody. W czasie tych czynności śledczych wyszło na jaw, że poza przypadkami, w których udało jej się wysłać podopiecznych do niebios bram, jest jeszcze 6 przypadków, kiedy jej pacjenci postanowili pobyć na tym świecie jednak jeszcze trochę dłużej.

Jakie sześć, skoro mówiłam o czterech? W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że poza Sandrą, Beverly , Michael'em i Wayn'em usiłowała pozbawić życia 87 letnią Clotilde Adriano oraz o rok starszą Albinę Demedeiros. Siostry przebywały w Caressant Care (czyli pierwszym domu, w którym zatrudniona była wróżka z insuliną). Starsze panie później zmarły, ale nie przypisano tego do czynów Elizabeth. Dopiero całe lata później Liz przyznała się do zastrzyków insulinowych, z zamiarem uśmiercenia tych kobiet. I takim to sposobem dochodzimy do sześciu prób.

Zanim jednak sąd i te sprawy, to muszę wspomnieć o jeszcze jednej osobie, która na policję z wyznaniem kobiety się udała.

Otóż, w czasie kiedy Elizabeth zamknęła się w psychiatryku, za prostowała tą informację na fejsbuczku. Jeden z dawnych kolegów postanowił zapytać ją co się dzieje i służyć jakimś wsparciem moralnym jeżeli taka potrzeba była.

Lizzie i Glen Hart (bo tak się ów kumpel zwie) zaczęli rozmawiać. Dobrze, że Glen nie miał słabego serca, bo po takich wyznaniach pewnie i jego miałaby na sumieniu.

-jest coś, co chciałabym ci powiedzieć

- jasne, mów

- ktoś nie żyje przez to co zrobiłam w pracy

Glen, wiedząc że kobieta jest pielęgniarką, myślał że zwyczajnie pomyliła się przy okazji podawanie jakiś leków, że był to nieszczęśliwy wypadek, który na jego koleżance ciąży.

Elizabeth bardzo szybko wyprowadziła go z tego, jakże błędnego myślenia. On natomiast postanowił drążyć dalej.

- co takiego zrobiłaś żeby tą osobę skrzywdzić lub pozbawić życia?

- nie osobę, kilka osób... cóż, było ich przynajmniej 6. W zasadzie więcej niż 6

Mężczyzna jednak nie poszedł z tym od razu na policję. W końcu jego koleżanka była pacjentką szpitala psychiatrycznego i zwyczajnie mogła zmyślać, mogły to być urojenia. Jednak wyznanie Lizzie nie dawało mu spokoju i udał się po poradę prawną. Po konsultacji prawniczej zgłosił sprawę na policję. Jak najbardziej, mogła to być fantazja, urojenia czy swoiste błaganie o pomoc, o uwagę, ale mogła to też być prawda. Zatajania takiej prawdy Glen nie chciał ryzykować.

Gdy zalogował się ponownie by znów porozmawiać z kobietą,ona oświadczyła, że policja jest już w drodze, by z nią porozmawiać. Znajomy napisał jej jeszcze kilka słów odwagi, wsparcia oraz poprosił ją, żeby powiedziała policji całą prawdę. Ona natomiast odpowiedziała, że tak właśnie uczyni oraz podziękowała.

Rozmowa ta miała miejsce 29 września 2016 roku. Ponieważ kobieta pracowała w kilku domach opieki, a także zdarzyło jej się wykonać zastrzyk z insuliną na podopiecznym w prywatnym domu, to całym śledztwem zajęły się trzy jednostki policyjne. Była to policja z Woodstock, z Londynu oraz jednostka prowincji Ontario. Samo przeszukanie mieszkania Elizabeth trwało niemal 12 godzin.

Przed przyjęciem do szpitala psychiatrycznego Elizabeth przez pięć tygodni pracowała w Saint Elizabeth Health Care. Postanowiła odejść z tej pracy, Kiedy powiedziano jej że będzie się zajmowała dziećmi chorymi na cukrzycę. O ile podanie ekspresowego biletu do nieba nie stanowiło dla niej problemu w przypadku osób w bardzo zaawansowanym wieku, o tyle absolutnie nie chciała by ten wewnętrzny głos wziął nad nią górę w przypadku dzieci.


Do czasu sprawy sądowej Elizabeth przebywała w Vanier Centre for Women w Milton, w Ontario.

Tam także zdiagnozowano u niej chorobę afektywną dwubiegunową oraz rozpoczęto odpowiednie leczenie.

Zrezygnowała z prawa do procesu wstępnego na rzecz procesu właściwego.

Sędzią orzekającym w sprawie był Bruce Thomas. Powiedział, że siła, z jaką rodziny poradziły sobie z tym co słyszały na sali sądowej, jest imponująca.

Obrońcą kobiety został Brad Burgess. W sumie przedstawiono jej zaledwie 14 zarzutów, do których się przyznała.

Przeprosiła także rodziny tych ośmiu osób, których pozbawiła życia. Jednocześnie zaznaczyła, że zdaję sobie sprawę z tego, że żadne przeprosiny nie są wystarczające.

"Powinnam wcześniej otrzymać pomoc. Zabrałam wam coś cennego i zabrałam to zbyt wcześnie"

Sędzia Bruce Thomas odczytał jej wyrok 26 czerwca 2017 roku. Elizabeth Wettlaufer została skazana na 8 krotne dożywocie, z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe po 25 latach.

Do marca 2018 roku odbywała swoją karę w Grand Valley Institution for Women, w Kitchener w Ontario. W marcu natomiast przeniesiono ją do placówki w Montrealu, gdzie jest leczona. Nazwy placówki nie podano.


Ciężko uwierzyć, że przez tyle lat pozbawiła życia jedynie 8 osób. Do tych ośmiu się przyznała. Ogólnie cała sprawa wyszła na jaw dlatego, że Elizabeth naprawdę szukała pomocy dla siebie i dla swoich pacjentów i mówiła o tym co zrobiła I co robi.


nieścisłości:

pochodząca z Saskatchewan Sheila Andrews. To o niej mówiłam wcześniej, wspominając że poznały się online. A było to w roku 2009. Dobrze im się rozmawiało i w czerwcu tegoż właśnie roku postanowiły spotkać się w realu.

Sheila poznała więc prawdę, ale nic z tym nie zrobiła. Po siedmiu latach jednak nie miała problemu z szukaniem atencji i opowiadaniem na prawo i lewo że umawiała się z osobą oskarżoną o 8 już w tym momencie morderstw.







 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Podcast Kryminalny. Proudly created with Wix.com

bottom of page