Z miłości do.... - Suzane von Richthofen
- Akt Oskarżenia
- Mar 12, 2021
- 8 min read
Suzane Louise von Richthofen, starsza siostra Andreas'a Albert'a, urodziła się 3 listopada 1983 roku, w brazylijskim Sao Paulo.
Jej ojcem był niemiecki inżynier Manfred Albert von Richthofen, dyrektor w DERSA, firmy państwowej, zajmującej się zarządzaniem autostradami I główną inżynierem projektu Mario Covas beltway. Matką natomiast była libańsko-brazylijska psychiatra Marisia Silvia Abdalla.
Para poznała się w latach 70', kiedy Marisia studiowała medycynę, a Manfred inżynierję na USP (University Sao Paulo). Młodzi pobrali się, a następnie wyjechali by studiować w Niemczech.
Znajomi ze studiów mówili, że Manfred był zdystansowany, ale miał dobrą naturę i był uprzejmy. Jego małżonka była natomiast towarzyską gadułą. Nieco inaczej opisuje kobietę jej brat, ale o tym powiem na samym końcu.
Po powrocie do Brazylii małżeństwo zamieszkało w południowej strefie Sao Paulo, gdzie spędzili kolejne 15 lat.
Rodzina mieszkała w Brazylii i wiodło im się naprawdę dobrze. Wartość ich majątku była wyceniona na 800.000 €.
Dziewczynka była bystrzakiem, w wieku 5 lat umiała już czytać i pisać. Katia Martinho, dyrektorka Colegio Criativa gdzie uczęszczała wspomina ją jako dziecko okazując e sporo czułości, ale też jako żywe srebro. Dodatkowo mała Suzi trzymała się zasad, akceptowała zakazy i nie miałam zwyczaju wpadać w histerię.
Następnie skończyła szkołę Humboldt, w której od szóstej klasy uczęszczała do klasy B (gdzie jedynym językiem wykładowym był język niemiecki). Była najlepszą uczennicą.
Pomiędzy 12 a 16 rokiem życia dziewczyna była też jedną z najlepszych osób, które 3 razy w tygodniu trenowały karate w Fight Gym. I tutaj w ramach i osiągnięć muszę wymienić brązowy pas. Dla tych którzy nie wiedzą, jest to przed ostatni poziom. Do zdobycia został jej już tylko czarny.
Później poszła studiować prawo na prywatny uniwersytet katolicki Pontifical Catholic University of Sao Paulo. (PUC)
Prowadzący zajęcia profesor Luciano Basile wyznał, że dziewczyna nigdy nie straciła kontroli nad sobą, zawsze okazywała spokój i zdyscyplinowanie.
Inna z jej nauczycielek, Daniela Libório, twierdziła że dziewczyna była jedną z najlepszych studentek i nigdy nie musiała interweniować w żadnej sprawie związanej z Suzane.
Miała wielu znajomych, którzy określali ją jako słodką, przyjazną, trochę nieśmiałą. Uwielbiała wszelkiego typu pluszaki a jej ulubieńcem był brązowy miś. Suzane nie należała do osób skąpych, była wręcz hojna. Lubiła dawać swoim znajomym specyficzne prezenty jak na przykład czarno-żółte pudełko, które imitowało kostkę do gry. Innym razem poduszeczkę w kształcie serca wypełniła cukierkami i czekoladkami.
Jak typowa nastolatka szlajała się też po centrach handlowych wraz przyjaciółkami. Wyprawy były o tyle przyjemne, że w zasadzie to zobaczyła na witrynie, to zwyczajnie wchodziła i kupowała. Ojciec bowiem dawał jej kieszonkowe.
Jako piętnastolatka zaczęła też zajęcia z brazylijskiego jiu-jitsu. To właśnie na zajęcia sportowych dziewczyna poznaje Daniel'a.
Daniel Cravinhos de Paula e Silva, 18-letni wówczas chłopak, z początku przypadł do gustu rodzicom Suzane. Poznali go w pewne niedzielne popołudnie w sierpniu 1999 roku podczas przechadzki w Ibirapuera Park (swoją drogą najwięszego parku w Sao Paulo).
Chłopak był uważany za jednego z najlepszych w zawodach modeli samolotowych. Młodszy brat Suzi był oczywiście oczarowany i urzeczony, i poprosił rodziców, żeby zapisali go na kurs. Nie było z tym żadnego problemu i w krótkim czasie Daniel zaczął uczyć wszystkiego o modelach samolotów zdalnie sterowanych. 18-latek zabierał też chłopca na przejażdżki rowerowe oraz na wyścigi samochodowe.
Rodzice nie mają nic przeciwko znajomości ich dzieci z Danielem, w tym nic przeciwko temu, że Suzane zaczęła się z nim umawiać. Z biegiem czasu to umawianie się staje się dość poważne, do tego stopnia, że dziewczyna wymyka się nocami z domu, żeby pobyć z ukochanym w motelu Disco Verde.
Jednak dość szybko zmieniają oni zdanie, bo dowiadują się, że chłopak niemal codziennie pali zioło. Do tego nie chciał się uczyć, ani pracować i pochodził z niskiej klasy robotniczej. Utrzymywał się ze sprzedaży dwóch modeli samolotów miesięcznie oraz z niewielkiej sprzedaży części do owych samolotów hobbystom.
I niby wszystko normalnie, każdy z nas zakochał się chyba choć raz, w osobie której rodzice zapewne by nie aprobowali. Powiem więcej, ja na ten przykład zostałam wyrzucona z domu swojej drugiej połówki. Różnica między nami jest taka, że mój facet zwyczajnie się wyprowadził i poszedł za głosem serca.
A tamta dwójka zdecydowała, że odejść ktoś musi - owszem, ale będą to rodzice dziewczyny. I bynajmniej nie mówię tutaj o odejściu w domu.
Zanim do tego przejdę, dodam jeszcze, że Marisia i Manfred dowiedzieli się także o starszym bracie Daniela, Cristianie. A dokładniej dowiedzieli się że chłopak właśnie został przyjęty do szpitala z powodu nadużywania kotletów (kto pamięta aferę narkotykową w Warszawie ten doskonale wie o czym mówię, a kto nie wiedział to zapewne już się domyślił, że chodzi o biały proszek). Szpital to był zdecydowanie jeden z mniejszych problemów chłopaka, ponieważ znacznie poważniejszym były długi u sprzedawców kotletów. Wisienką na torcie była informacja, iż jest on informatorem policji.
Ogólnie nie było to pożądane w żaden sposób towarzystwo.
W każdym razie w kwietniu 2001 roku rodzice dziewczyny dowiadują się o jej kłamstwach i schadzkach. Efektem tego jest definitywny zakaz spotykania się z Danielem.
Od tego czasu ich stosunki w sensie córki z rodzicami pogorszyły się diametralnie. Zaczęły się trwające miesiącami kłótnie.
W lipcu 2002 roku państwo von Richthofen wyjechali na miesięczne wakacje, w tym czasie Daniel wprowadził się do ich domu. Przez ten miesiąc widocznie dobrze mi się układało ponieważ po powrocie rodziców Suzi poprosiła ich, by kupili jej mieszkanie, gdzie mogłaby zamieszkać ze swoim ukochanym. Łatwo się domyśleć, że Marisia i Manfred nie byli zachwyceni owym pomysłem. Ojciec powiedział jej wprost, że może robić co tylko jej się podoba pod warunkiem że sama sobie zarobi. Zakładam, że chodziło mu o pieniądze na zakup tego właśnie mieszkania.
Przez kolejne kilka miesięcy aż do końca października tego samego roku Suzane i Daniel spotykali się potajemnie.
Z początkiem września 12 batalion żandarmerii Sao Paulo po raz trzeci został wezwany do domu w Campo Belo. Wezwano ich do kłótni pomiędzy Manfredem, a Danielem. Jak wiadomo 2:00 w nocy to jest najlepszy czas, żeby przemycić swojego chłopaka do domu, samemu do niego wracając rzecz jasna. Suzane próbowała już podobnych sztuczek w maju i w czerwcu. Za każdym razem jej ojciec zatrzymywał chłopaka na bramie.
Po tym zdarzeniu dziewczyna zdecydowała się wprowadzić w życie pewien plan. Późnym wieczorem 31 października 2002 roku dziewczyna, która jak później się okazało planowała to wszystko przez kilka miesięcy, sprawdziła czy jej rodzice już zasnęli. Upewniwszy się że śpią, deaktywowała system alarmowy wpuściła na teren posesji 21 - wtedy już - letniego chłopaka. Do tej pary dołączył jeszcze 26-letni Cristian, wspomniany już wcześniej starszy brat Daniela.
Młodzi mężczyźni weszli do domu, udali się do góry po schodkach, do sypialni von Richthofen'ów, gdzie tamci smacznie sobie spali. Przy pomocy żelaznych prętów i ręczników bracia upewni się, że Manfred i Marisia zasnęli snem sprawiedliwego.
Dziewczyna w tym czasie czekała w pokoju na dole, a gdy mężczyźni skończyli swoje działania, zeszli na dół i cała trójka upozorowała włamanie. Dan i Cris zabrali pieniądze które znaleźli w domu, porozrzucali wszystkie możliwe papiery, wybebeszyli szuflady. Generalnie próbowali stworzyć taki typowy bałagan po włamaniu rabunkowym.
Zakończywszy swoje działania para zakochanych gołąbeczków pojechała ruchać sobie do motelu. Natomiast najstarszego członka tej szajki pozbawienie innych życia przyprawiło o głód, bo ten udał się coś przekąsić do fast foodu.
Następnego dnia o poranku Suzi i Daniel pojechali do kawiarenki internetowej, skąd odebrali 15-letniego wówczas Andreas'a (brata Suzi). Wszyscy w trójkę wrócili do domu, gdzie "odkryli" jakież to nieszczęście miało miejsce w domu podczas ich nieobecności.
Zadzwonili rzecz jasne a na policję, a gdy tamci przyjechali, to opowiedzieli im zgrabną bajeczkę. Policja jednak nie w ciemię bita, od samego początku zakładała że coś tutaj śmierdzi, że to jednak nie wygląda na włamanie i że pewnie jednostki, które dopuściły się tej przemocy, są rodzinie znane.
Śledczy zaczęli od przepytania nastolatków oraz pracowników rodziny, a także dokładnie przyjrzeli się całemu miejscu zdarzenia. Okazało się, że córeczka za grosz nie potrafiła odgrywać żalu po utracie rodziców, a porozrzucane po domu papiery wyglądały bardziej jakby celowo ktoś porozkładał je w kilku miejscach. Pozostawała też kwestia wyłączonego celowo alarmu.
A wracając do samej Suzane, jej zachowanie dla lokalnej policji było wręcz szokujące. Dzień po znalezieniu rodziców pływała sobie słodko w basenie razem ze swoim ukochanym, a kilka godzin po pogrzebie urządziła sobie imprezę z okazji 19 urodzin. W ogóle nie było to podejrzane. Oczywiście policja z miejsca zaczęła śledzić zarówno ją jak i Daniela. Do tego śledczych doszły informacje o tym, że Cristian kupił sobie motor, za który zapłacił w gotówce, 3.6k w banknotach 100 dolarowych. Taki wydatek był zdecydowanie powyżej jego możliwości finansowych.
Zarówno on jak i jego młodszy brat z zostali aresztowani 9 listopada 2002 roku.
W maju 2005 roku Sąd Najwyższy zezwolił na zwolnienie Susane z więzienia i pozwolił jej oczekiwać na proces w areszcie domowym.
Dziewczyna w tym czasie prężnie działała,żeby otrzymać spadek po rodzicach. Podobno były spore szanse na to, żeby jej się udało. jednak, Pewnego pięknego dnia policja znalazła w jej pokoju, schowany w jej ukochanym brązowym misiu rewolwer. Obawiając się o życie najmłodszego członka rodziny - bo przecież chłopcu należała się połowa spadku - zgarnęli ją z powrotem do kicia.
Proces całej trójki miał rozpocząć się 5 czerwca 2006 roku, jednak z powodów mi nieznanych był on opóźniony i finalnie rozpoczął się 17 lipca. Postawiono im zarzut morderstwa z premedytacją. Oskarżycielem w sprawie był Robert Tardelli. Według niego dziewczyna chciała położyć łapy na pieniądzach oraz nieruchomościach swoich rodziców, a w spadku miałaby otrzymać prawie 17 milionów dolarów, czyli było o co walczyć. Dodatkowo zwyczajnie chciała wszystko mieć, ale na nic nie pracować.
Według samej dziewczyny, zrobiła ono to wszystko z miłości, ponieważ bała się, że Daniel w końcu ją zostawi, jeżeli jej rodzice nadal będą chadzać po tej ziemi. Natomiast jej adwokat, Denivaldo Barni, mimo jest słów, twierdził w sądzie, że ona nie miała żadnego motywu, że została do tego zmuszona przez swojego chłopaka, którego ubóstwiała jak boga.
To dopiero ciekawy numer, oskarżona mówi jedno, jej prawnik mówi coś innego.
W każdym razie adwokat oskarżał o wszystko braci.
Z kolei Geraldo Jabur - prawnik Daniela i Cristiana - mówił, że to dziewczyna, która miała doskonały wykształcenie i władała trzema językami obmyślił a cały plan, a żeby wprowadzić go w życie, utrzymywała, że ojciec się nad nią znęca. Do tego, w listach do Daniela Suzi twierdziła , że rodzice są alkoholikami. Sądzie zaprzeczyła tego oskarżeniom, jednak rodzina Cravinhos dostarczyła listy.
Podczas procesu dziewczyna zachowywała się zwyczajnie, w sensie oschle, bez żadnych uczuć, podczas gdy współoskarżeni wykazywali jakieś wyrzuty sumienia, płakali.
Prokurator żądał kary 50 lat pozbawienia wolności dla każdego.
22 Lipca 2006 roku Suzane von Richthofen została skazana na 40 lat pozbawienia wolności.
Taki sam wyrok dostał jej chłopak.
Cristian Carvinhos otrzymał 38 lat za spiskowanie w wiadomym celu.
Przez 3 lata kiedy młodzi spotykali się, Andreas bardzo zżył się z ojcem Daniela i Cristiana, Astrogildo Cravinhos'em. 15-latek był do mężczyzny tak przywiązany, że podczas pogrzebu pobiegł prosto do niego zamiast do swojego wujka Miguel'a, który przejął opiekę nad siostrzeńcem.
Później kilkukrotnie odwiedzał jeszcze dom Astrogildo. Zarówno nauczyciele jak i inni uczniowie w w szkole Vertice, do której 15 latek uczęszcza zobowiązali się zachowywać milczenie w sprawie jego siostry i całej tej tragedii.
Według BBC News, Suzane jest też krewną.... Czerwonego Barona, wybitnego niemieckiego pilota z czasów kiedy Wrocław był jeszcze Breslau (gdzie z resztą się urodził).
Wracając do tego jaką kobietą była Marisia. Według jej brata była okrutna względem dzieci i przejęła to po ich matce Lourdes. Lourdes Abdalla, imigrantka z Libanu była nauczycielką. Uwielbiała karać dzieci poprzez bicie ich bambusowym kijem.A że uczyła także swoją córkę, to dziewczynka od małego widziała tego typu zachowania i co gorsza wybitnie ją bawiły. Lubiła patrzeć jak inne dzieci obrywają od matki i w momentach kiedy inni cierpieli ona śmiała się w głos.
Koniec końców gdy przyszło do czasów szkoły średniej, to inne dzieciaki zaczęły prześladować dziewczynę, rzucali w nią insektami albo maczali jej włosy w farbie.
https://www.patreon.com/aktoskarzenia
Comments