Teściowa z piekła rodem - Styllou Christofi
- Akt Oskarżenia
- Sep 26, 2020
- 7 min read
Updated: Oct 8, 2020
Po wypowiedzi Stavrosa będzie ważna uwaga odnośnie kolejnego odcinka. Jako, że w momencie nagrywania tego opowiadania dobijamy do 1000 subów, napisz czy masz ochotę na jakiś odcinek specjalny i co miałoby to być.
I zanim zacznę pozdrawiam wszystkich Januszy. Mam nadzieję, że nie obrażacie się na mnie za to kolokwialne sformułowanie, którego czasmi zdarza mi sie użyć.
Greckie wakacje to zawsze kojarzy sie miło. Wakacji w dżdżystej anglii natomiast nikt sobie nie wyobraża. Dzisiaj przeniosę Cię właśnie z grecji do wielkiej brytanii. A odcinek dedykuję teściowym .
Styllou Pantiopious Christofi urodziła się w rok 1900 w greckiej części Cypru, wówczas nadzorowanej przez Wielką Brytanię. Niewiele wiadomo o wczesnych latach kobiety. Dorastała w małej, odizolowanej od świata wiosce, gdzie każde zwady załatwiano w gronie rodzinnym, a w przemoc domową nikt się nie wtrącał. Tak jak to co dzieje się w Vegas zostaje w Vegas, tak tutaj, cokolwiek działo się w wiosce, tam właśnie zostawało. A nieraz były to kwestie, które reszta cywilizaji uważałaby za niewłaściwe.
Styllou nie otrzymała pełnej edukacji, ale w tych latach nie było to nic nadzwyczajnego. Wyszła za mąż za jednego z najbiedniejszych mieszkańców wioski i urodziła syna. Małżeństwo nazwało malca Stavros. Rodzina utrzymywała się z maleńkiego gaju oliwnego.
Pewnego dnia w 1925 roku, Styllou została aresztowana pod zarzutem zamordowania... swojej teściowej. Nie wiadomo o co pokłóciły się kobiety, ale kłótnia była tak zaciekła, że teściowa znaleziono zamordowaną płonącym polanem. Ktoś wepchnąl jej palący sie kawał drewna do gardła. Niektóre źródła mówią, że była to pochodnia.
Ponieważ jak wspomniałam, w wiosce prawo i norm były zgoła inne, Styllou została uniewinniona. Niestety źródła nie są zgodne co do powodu takiego wyroku. Podają natomiast dwie możliwości:
1. Zwyczajnie tego nie zrobiła i była niewinna
2. Zrobiła to, ale została sprowokowana do tego czynu w zwiazku z czym zasądzenie jej jakiejkolwiek kary nie byłoby właściwe.
Czas mijał, rodzina nadal mieszkała razem, a gdy Stavros dorósł postanowił przenieść się do Nikozji. Tam podjął pracę kelnera, a zarobione pieniadze odkładał na wyjazd i poszukiwane lepszej przyszłości. W 1942 roku udało mu się zaoszczędzić wystarczająco dużo, by wyjechać do Wielkiej Brytanii. Postanowił osiedlić się w Londynie. Szybko znalazł pracę w Café de Paris, prestiżowym wówczas lokalu nocnym na londyńskim West Endzie, dokładnie jako osoba serwująca wino.
W końcu poznał pracującą w sklepie odzieżowym niemiecką modelkę Hellę Dorotheę Bleichner, ożenił się I wiódł szczęścliwe życie przy 11 South Hill Park w Hampstead. Małżeństwo doczekało się trójki pociech.
Po 11 latach rozłąki, Styllou Christofi postanowiła odwiedzić syna i w 1953 pojechała do Londynu. Życie tam było zupełnie inne od tego, które znała z Cypru. Nie podobało jej się to. Nie potrafiła zaadaptować się do tej nowej dla niej rzeczywistości, a swoje nie zadwolenie i frustrację zaczęła przelewać na synową. Była wściekła, że jej wnuki wychowywane są jak typowe angielskie dzieciaki, a nie według ściśle określonych zasad greckich. Do furii doprowadzał ją fakt, że w rodzinie brakuje greckich tradycji. Dlaczego jednak za to wyżywała się na niemieckiej synowej a nie na greckim synu? Logika.
A wyżywała się na Helli cały czas, krytykowała wszystko, co robiła synowa, zwłaszcza to, jaką matką tamta była. A gdy tylko coś szło nie po jej myśli (coś jak oryginalne cytaty dla niektórych słuchaczy), to wpadała w istną furię i fochy, jak małe dziecko, któremu nie kupi się lizaka.
Szczęśliwe dotąd małzeństwo Stavrosa I Helli miało dość. Kobieta była już na skraju załamania nerwowego i powiedziała mężowi, że albo matka wraca skąd się pojawiła, albo ona zabiera ich dzici i wyjeżdża do Niemiec.
W lipcu 1954 roku sytuacja sięgnęła zenitu I małżonkowie zdecydowali, że Styllou musi ich zostawić.
Hella miała zabrać dzieciaki na małe wakacje w Niemczech, a w tym czasie on ma porozmawiać z matką i załatwić jej wyjazd. Styllou miała jednak inne plany. Mordercze. Nie chciała pozwolić, by jej wnuki wychowywały się w szczęsciu, spokoju a co najgorsze, nie po jej myśli. Syn podobno porozmawiał z matką a ta zdecydowała, że skoro jedna z nich musi odejsć, to będzie to... synowa.
Tragedia wydarzyła się wieczorem, 29 lipca 1954 roku. Po wieczornych obrządkach rodziny i położeniu dzieciaków do spania, Stavros ubrał się i wyszedł do pracy na noc. 36 letnia wówczas Hella krzątała się w kuchni. Matka mężczyzny weszła do pomieszczenia I ciężką szuflą do popiołu uderzyła swynową w tył głowy. Uderzenie było silne I w efekcie ogłuszona kobieta straciła przytomność. Następnie Styllou klęknęła obok ciała synowej i udusiła ją apaszką. To jednak też jej nie wystarczyło, więc zdjęła obrączkę z palca martwej kobiety i zaciągnęła ją do ogrodu, nastęnia oblała ciało parafiną i ... podpaliła.
John Young w tym czasie wyprowadzał na spacer psa. Od razu zauważył płomienie w ogródku sąsiada. Było ok północy, więc to nie czas na ognisko. Podszedł do płotu by przyjrzeć się dokładniej I zobaczył co się dzieje. Zobaczył, że to nie przypadek, a celowe działanie Styllou, gdy ta jeszcze wznieciła większe płomienie. Niewiele sobie jednak z tego robił, bo zwyczajnie myślał iż kobieta podpaliła manekina. Do głowy by mu nie przyszło, że można tak postąpić z synową I matką jej wnuków.
Dodatkowo uznał on, że to bardzo rozsądnie iż ktoś nadzoruje ten ogień. Jednak nadzór na nic się zdał i płomienie szybko wymknęły się spod kontroli. Styllou zdecydowała się pobiec do sąsiadów. Była 1 w nocy gdy państwo Burstoff wracali z restauracji i natknęli się na biegnącą Styllou. Łamaną angielszczyzną powiedziała im: proszę przyjdźcie.ogień płonie.dzieci śpią. Sąsiedzi podążyli za nią, a gdy tylko zobaczyli jak źle wygląda już cała sytuacja, zadzwonili po straż pożarną. Ta po przyjeździe na miejsce i ugaszeniu pożaru od razu wezwała policję. Jasno było widać, że paliły się nie jakieś krzaki czy śmieci, a ciało.
Policja od razu rozpoczęła śledztwo. Od razu też znaleźli dowody na winę Styllou. Wszak w domu nie było nikogo poza nimi dwiema i dziećmi. Na ciele ofiary znaleziono widoczne ślady duszenia. Później odnaleziono także ślad po uderzeniu ciężką szuflą.
W kuchni na podłodze znaleziono ledwo starte ślady krwi, przeiąknięte parafiną szmaty i gazety.
W pokoju teściowej z piekła rodem znaleziono obrączkę ślubną jej synowej. Ona zaś nie potrafiła wytłumaczyć, w jaki sposób obrączka znalazła się w jej pokoju.
Gwoździem do trumy Styllou okazał się wspomniany wcześniej sąsiad, John. Widział przecież jak ta podpala ciało Helli. Choć wtedy myślał, że to manekin.
Kobieta została aresztowan od razu. Przedstawiono jej zarzut morderstwa. Podczas przesłuchania powedziala „Obudzić się, poczuć swąd palenie, iść na dół. Hella paliła. Rzucić woda, dotknąć jej twarzy. Nie ruszać się. Wybiec, ściagnąć pomoc”. Powiedziala także, że to zapewne był wypadek, choć nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego jej synowa miałaby polać się parafiną i dodatkowo obłożyć się przemoczonymi nią gazetami. Swoją drogą w takiej właśnie gazecie znaleziono obrączkę Helli.
Do czas procesu zamknęto ją w HMP Holloway. Po 3 miesiącach, 28 października 1954 roku w Old Bailey rozpoczął się process. Posiedzeniom przewodniczył sędzia Patrick Arthur Devlin, Baron Devlin a oskarżycielem w sprawie był Christmas Humphreys. Ława przysięgłych składała się z 10 mężczyzn i dwóch kobiet. Wydanie wyroku zajeło im trochę poniżej 2h.
Obrońca Styllou próbował przedstawić ją jako niepoczytalną i na tej podstawie chciał uniewinnienia. Ława przysięgłych szybko jednak odrzuciła to wytłumaczenie. Została uznana winną oraz skazana na śmierć przez powieszenie. Próbowano jeszcze apelowac o łaskę, ale ta kampania się nie powiodła. Dodatkowo kobieta sama odmówiła wnoszenia o niepoczytalność stwierdzając, że jest biedna i niewyedukowana, ale nie jest wariatką.
5 Października dr. T.Christie, główny lekarz w Holloway Prison przebadał ją i uznał, ze jest niepoczytalna, ale jednocześnie zaznaczył, że kobieta jest wystarczająco zdrowa by wystosować oświadczenie czy przyznaje się do winy oraz, że może uczestniczyć w procesie. Dr Christie orzekł, że kobieta cierpi na urojenia. Ten raport został przesłany do obrońcy Styllou, w efekcie czego mogła poddać się badaniu elektoencefalografem. Nie zgodziła się jednak na to.
Zgodnie z prawem zwanym Criminal Lunatics Act czyli coś co dziś pewnie nazwalibyśmy Aktem chorych umysłowo kryminalistów, z 1884 roku sekretarz stanu musiał zlecić badanie psychiatryczne osoby skazanej na śmierć. Gwylim Lloyd George zastosował się do tego aktu, w efekcie czego kobieta została zbadana przez trzech więziennych psychoatrów i zgodnie z ówczesnymi standardami prawnymi została uznana za osobę zdrową na umyśle. Według trojga lekarzy, kobietanie cierpiała na żadne schorzenia mentalne, które kwalifikowały by ja do zmiany wyroku ze względow medycznych.
12 grudnia ogłoszono oficjalnie, że kara śmierci nie zostanie wstrzymana. 6 parlamentarzystów z partii pracy potępiło tą decyzję. Styllou została stracona 15 grudnia 1954 rokuw tym samym więzieniu, w którym ją przetrzymywano. Jej kat, Albert Pierrepoint pokusił się jednak o komentarz w sprawie morederczyni. W swojej biografii powiedział on, że Styllou nie zdobyła sympatii i dużej kapmanii medialnej, ponieważ nie była tak atrakcyjna jak Ruth Ellis, nie była tak czarująca. Według niego, blond prostytutka była (chodzi o Ruth) była znacznie bardziej pociagająca aniżeli starsza pani z siwymi włosami, wyglądajaca trochę dziko i mówiąca bardzo ograniczonym angielskim.
W egzekucji kobiety mierzącej zaledwie 1.50 i ważącej 53 asystował Harry Allen. Przy takich danych, Albert ustalił, że karę śmierci należy wykonać z wysokości 2,54m. Po tym jak została powieszona, jej ciało zostało zbadane a śmierć potwierdzona przez patologa Francis’a Camps’a.
Była przedostatnią kobietą straconą w Wielkiej Brytanii.
W skrzydle E, oczekiwaniu na swoją egzekucję, skazana o numerze 8034 poprosiła, by na ścianie jej celi zawieszono greko-katolicki otrodoksyjny krzyż. Spełniono tą prośbę, a sam krzyż wisiał w celi aż do 1967 roku.
Zwłoki kobiety pochowano na terenie więzienia jak to się ongi robiło. Jednak w 1971 roku wieżeinie przeszło przebudowę, w wyniku czego groby wszystkich straconych kobiet przenioesiono i pochowano w parceli numer 117 nw Brookwood Cementery w Surrey. Jedynym wyjątkiem była wspomniana wcześniej Ruth Ellis. Nie pochowano jej z pozostałą czwórką.
Grób był nieoznakowany aż do 13 listopada 1993 roku, kiedy to ufundowana została granitowa płyta z nazwiskami Edith Thompson, Amelii Sach, Annie Walters i Styllou Christofi.
Jak do tego doszło? Otóż w latach 80’ parcela cmentarna numer 117 została zakupiona przez Rene Weis i Audrey Russell, którzy w latach 70’ przeprowadzili rozległy wywiad z Avis Graydon, siostrą Edith Thompson. To epitafium Edith zajmuje centralną część nagrobka, a nazwiska pozostałych kobiet zostały uwiecznione na bokach. Epitafium głosi : śpij ukochana. Jej śmierć była prawną formalnością.
Zarówno grób jak i miejscówka oficjalnie zostały poświęcone przez wielebnego Barry’ego Arscott’a z parafii Św. Barnaby w Manor Park, gdzie w 1916 roku Edith wyszła za mąż.
Stavros był wstrząśnięty I załamany morderstwem małżonki i to przez własną matkę. Wyrzekł się jej, nie próbował wnosić o żaden akt łaski. Jedyne co powiedział to „ Nie potrafię odnaleźć wybaczenia dla matki w mym sercu. Słowo ‘matka’ stało się dla mnie prześmiestwem”
"I cannot find it in my heart to forgive my mother. The word 'mother' has become a mockery to me"
コメント