top of page

Podcast Kryminalny

Hej. Super, że jesteś

On Air Sign
Post: Welcome
Search

Syn idealny- Brian Blackwell

Niedziela 25 lipiec 2004, Liverpool.

Brian Mark Blackwell wraca do domu i morduje swoich rodzicow. Następnie udaje się na wakacje życia ze swoją ówczesną dziewczyną. Para młodych ludzi leci do Nowego Yorku.

Chłopak zezna później, że nie wie ile razy, gdzie i jak uderzył i którego z rodziców. Powie też: nie mogę uwierzyć, jak ktoś może tak łatwo umrzeć.

Końcówka lat 60, to wtedy Brian senior poznaje swoją przyszłą żone Jacqueline. Para poznaje się w pracy. Obydwoje są kupcami dla sieci Little Woods w Liverpoolu. W innych źródłach jednak znalazłam informację, że Jacqueline była byłą dilerką antyków, a jej mąż Sydney był emertowanym księgowym i wszyscy nazwywali go big brian czyli duży brian. ) Na ich wpólne małżeństwo przychodzi im jednak poczekać 20 lat. W tym czasie ich związki wygasają, Brian i Jackie biorą rozwody, w 1986 witają na świecie syna i dopiero wtedy wkraczają na ścieżkę wspólnego życia.

Malżeństwo zamieszkuje w spokojnej zamożnej mieścince zwanej Melling, w Merseyside niedaleko Lancashire. To północne obżeża Liverpoolu.

Brian junior uważany jest za miłego, ułożonego, grzecznego, mądrego i bystrego chłopca. Znajomi rodziny wprost nazywali go synem idealnym. Poza dobrym charakterem i nieskazitelnym zachowaniem, chłopiec był bardzo uzdolniony akademicko i do domu przynosił same piątki (albo i szóstki, cholera wie jak tam w polsce to teraz wygląda). Początkowo chłopiec uczęszczał do Scarisbrick Hall prywatnej placówki na obrzeżach Lancashire countryside, ale w 1989 roku rodzice przenieśli go do Liverpool College w Aigburth. Ten przybytek edukacji kosztował ich £7,300 rocznie .Brian Christian, dyrektor Liverpool Collegu mówił, że ten Szczególnie dobrze radził sobie z językami i naukami ścisłymi. Dyrektor wyrażał się o Brianie w samych superlatywach, a grono pedagogiczne wysoko sobie ceniło cieżką pracę nastolatka, który mówił , że chce być lekarzem. Traktowali go jak pokazowego ucznia, wzór do naśladowania i dumę szkoły. Rodzice zaś nazywali chłopaka nie Brian a Brains, czyli mózg.

Większe problemy w rodzinie zaczęły się pojawiać w miarę jak chłopak robił się coraz starszy. Jego rodzice nie mieli nic przeciwko by przesiadywałw towarzystwie osób dużo starszych od siebie, by zajmował się rozrywkami nazwijmy to osób starszych jak chadzanie z nimi do klubu tenisowego.

Nie daj boże jednak chłopak chciałby przez chwilę pobyć chłopcem i spotykać się z równieśnikami. To było coś, co państwu Blackwell bardzo nieodpowiadało. Na domiar złego uzurpowali sobie prawo do decydowania za niego, co dla niego lepsze, co ma robić i gdzie się uczyć. Większość rodziców po prostu się cieszy kiedy ich dziecko idzie na studia, Blackwellowie nie. Brian miał iść na studia tam, gdzie oni chcieli by studiował. Byli na tyle bezczelni, że kiedy chłopak dostał się na studia w Edynburgu i Nothingham, mimo tego, że on zaakceptował miejsce w Nothingham, bo tam wolał studiować medycynę, zadzwonili do Edynburga i za jego plecami zmienili miejsce jego studiów. Według nich syn nie miał być pospolitym lekarzem, był stworzony do bycia chirurgiem.

Szkolni koledzy mózgowca uważali natomiast, że chłopak jest zarozumiałym kłamczuchem. Do tego był zbt pewnym siebie ekstawertykiem. Im był starszy, tym było gorzej. Kłamstwa dawno przestały być niewinne, a zarozumiałość przeszła w bezczelność, żeby nie powiedzieć chamstwo.

Chłopak uważał się za bóg wie co. Był on, długo długo nic, a potem może reszta najlepszych ludzi na świecie. To podejście było doskonale widoczne na korcie tenisowym. Ale nie w klubie dla snobów,a w szkole. Brian był kapitanem szkolnej drużyny tenisa, był dobry, ale .... tylko dobry. Daleko mu było do bardzo dobrych, a od doskonałych dzieliła go przepaść. Jednak on sam uważał inaczej. Stawiał swoją skromną osobę w klasie zawodników międzynarodowych.

Opowiadał niestworzone historie, jak to jedna z wiodących firm sportowch sponsoruje jego grę i wyjazdy na światowe turnieje, a on będzie międzynarodową gwiazdą tenisa. Opowiadał też, że pojawił się na pierwszym miejscu w zestawieniu juniorów w branżowym periodyku. Nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Po prawdzie, jakaś pomniejsza firma sportowa w ramach sponsoringu pozwalała mu kupować sprzęt ze zniżkami, a na żadnej liście w ogóle się nie pojawił. Ani na pierwszym, ani na żadnym innym miejscu. Po prawdzie udało mu się jedynie wygrać zawody młodzików do lat 18 w miejscowym klubie tenisowym.

Chłopak zdawał się opowiadać największe kłamstwa Amal Saba (sabie) , swojej dziewczynie. Para poznała się w 2001 roku w szkole. Uczyli się tego samego, a Amal jako córka lekarki, sama także chciała iść na medycynę. Pod tym względem młodzi świetnie się rozumieli. Razem planowali studiować w Nottingham.

Swoje historie z mchu i paproci brian próbował podtrzymywać prezentami dla dziewczyny. Oczywiście twierdził, że są to drogie prezenty. Matka Amal tylko raz chciała go sprawdzić, prosząc o rachunek za pierścionek z brylantem, który ponoć był niebotycznie drogi, w celu ubezpieczenia jej. Chłopak oczywiście żadnego rachunku nie przedstawił.

Wmówił też dziewczynie, że skoro jest takim meżczyzna sukcesu, to potrzebuje asystenta personalnego. I w tej jakże ważnej roli widzi oczywiście ją. Obiecał też sowicie wynagradzać jej pracę i zaproponował 80 tys. funtów wypłaty rocznie. Na dobry poczatek wypisał jej czek na 39 tys. Czek bez pokrycia oczywiście. Wyłgał się i z tego kłamstwa, ale już opowiadał kolejne, jak to zakupi apartament toż obok gwiazd piłki nożnej jak tylko dostanie obiecane przez sponsora pieniadze. Poki co, na zachętę i poparcie swoich słów, zabrał dziewczynę do salonu samochodów ekskluzywnych i na jazdę próbną najnowszym modelem wybranego przez siebie samochodu. Celowo nie wymienian nazwy sponsora ani samochodu, ale bez problemu znajdziesz w necie jak Cię to interesuje.

W każdym razie pobijali się na jeździe próbnej, a to, że pajac Brian nie miał prawa jazdy? Nie czepiajmy się detali. Zawsze mógł powiedzieć, że zatrudni też szofera. W każdym razie, tuż po jeździe panna blachara stwierdziła, że sama chciałaby samochód. I cóż uczynił jej rycerz? Zakupił jej pomniejszego rumaka mechanicznego płacąc za niego ok 9 tys funtów. Tak więc wmówił jej, że ma samochód warty 60 tys funtów ( w 2004 roku) i mieszkanie warte 450 tys funtów, tylko jakoś nie było okazji by ją do niego zabrać, a samochód? Jak już wspomniałam nie miał prawa jazdy więc nie mógł zabrać jej nim na przejażdżkę.

W każdym razie, kasę na ów pojazd zabrał ze swojego funduszu na edukację. Matka Briana szybko zorientowała się, że z funduszu zniknęły pieniądze. Chłoptaś gładko wytłumaczył się z tych wydatków i jakoś rozeszło się po kościach.

To jednak nie zniechęciło młodzieńca, który zrobił sobie turnee po bankach, gdzie w sumie złożył 13 aplikacji o karty kredytowe, głównie na swoich rodziców. Jak tylko te przyszły pocztą, Brian słodko wydawał wszystko aż do limitu na karcie. W końcu znów matka zauważyła co się dzieje i osobiscie udała się do banku. Kolejna aplikacja została wycofana a Blackwellowie mieli już jasny obraz machlojek synalka. Jednak... no oczywiscie, to nie zdołało go powstrzymać.

Pod koniec maja 2004 roku Brianek zapodał Amal kolejne kłamstwo, że musi wyjechać do Mediolanu na turniej i zapytał, czy nie pojechałaby z nim. Ta szybciutko się zgodziła. Problem polegał na tym, że żadnego turnieju i Mediolanu nie było. Tym razem chłopak wykpił się tym, że sponsor zakazał zabierania dziewczyn, rodzin itp. I musi jechać sam.

Następnie nie pojawił się w szkole przez 3 dni by uwiarygodnić swój wyjazd. W tym czasie napisał do niej smsa, że właśnie poznał rogera federera i idzie grać, więc niech mu życzy szczęscia. Na koniec dodał, że wynagrodzi jej to w lecie, bo wtedy ma grać w kolejnym turnieju na Florydzie.

Po jego rzekomym powrocie z Mediolanu para zaczyna planować swój wyjazd do stanów, na kolejny wyimaginowany turniej. Turniej turniejem, ale nie samą pracą człowiek żyje, więc intensywnie zajęli się planowaniem rozrywek i samego pobytu.

Pamiętnej niedzieli 25 lipca 2004 roku Brian udał się z ojcem do klubu tenisowego. Po rozgrywkach udali się do domu, gdzie chłopak poszedł do swojego pokoju i zamówił bilety z Manchesteru do Nowego yorku, na lotnisko JFK. Na biletach dla siebie i panienki nie oszczędzał i zafundował im przyjemny lot klasą biznesową. Sponsorem biletów za 5 tys funtów okazał się nieświadomy niczego ojciec. To jego karta kredytowa posłużyła do uiszczenia opłat.

Tym razem rodzice zorientowali się od razu. Wydało się, że Brianek obiecał Amal wakacje życia. Rodzice w końcu wkurzyli się na dobre i jasno stwierddzili, że młodzi nigdzie nie lecą. Basta.

Wczesnym wieczorem chłopak zaatakował 71letniego ojca młotkiem stolarskim. Jak mówiłam w odcinku o Danielu, to młotek z jedną płaską stroną, a drugą zakończoną zębami, zwykle używaną do wyjmowania/ podważania gwoździ. Następnie dźgnął Briana seniora 30 razy, 25 cm nożem do mięs.

Kilka razy zsotał dźgniety w twarz z lewej strony , wiele razy w klatkę piersiową a jego ręce i dłonie były zarówno podźgane jak i pocięte

W następnej kolejności zajął się 61 letnią matką. Ją także zaatakował młotkiem w głowe, a gdy ta straciła przytomność, zadał jej ok 20 ciosów nożem w głowę i klatkę piersiową.

Poźniej się umył, przebrał w czyste ubrania a te poplamione krwią spalił w ogrodzie w piecu na odpadki.

Amal czekała na niego w taksówce na podjeździe. On udał jeszcze, że musi się wrócić pożegnać z rodzicami. Szybko więc wszedł do domu raz jeszcze, po czym spokojnie pojechali do domu dziewczny. Następnego ranka para siedziała już w samolocie do nowego yorku.

Na miejscu zameldowali się w hotelu Plaza z widokiem na Central Park gdzie z lotniska zawiosła ich limuzyna. W jednym z apartamentów prezydenckich Brian bawił się wybornie. Amal udokumentowała to nagraniem video. Przez cały ten czas morderczy synalek wyglądał na przeszczęsliwego i uśmiechał się promiennie.

Skoro już zafundował im jeden z apartamentów prezydenckich, to i jedzenie musiało być na poziomie. Zamówili więc homara, ostrygi, kawior i szampana. Rachunek za jedną tylko kolacyjkę wynosił 3.792 i 7 centów.

Rankiem powiedział Amal, że ta może spokojnie buszować po słynnej piątej alei i kupować na co ma ochotę.

Poźniej zrobili sobie jeszcze wycieczkę do San Francisco, Miami i na Barbados. W tym czasie para latacha sobie helikopterem i pływała na skuterach wodnych.

A co z turniejem tenisa, który rzekomo był przyczynkiem całej wyprawy i powodem, dla którego jego sponsor był tak hojny? Oh tam drobiażdżek, Brian powiedział dziewczynie, że pogoda jest nieodpowiednia do grania i cały turniej został odwołany. Ach jak pięknie się złożyło.

Od czasu do czasu chłopak udawał, że dzwoni do rodziców by powiedzieć że wszystko jest ok i żeby sie nie martwili.

Po upojnych 2 tygodniach i przechulanych 30 tys funtów 12 sierpnia para wróciła do domu. A tam? Cisza i spokój. Nikt nie odnalazł państwa Blackwell. Nie było policji, żółtej taśmy i tłumu gapiów. Całe zagraniczne alibi Briana diabli wzięli.

Musiał szybko wymyślić co robić dalej. Z pomoca zupełnie niechcacy przyszedł musąsiad, Gordon Morris. Zauważył Amal stojacą na chodniku z walizkami leżącymi obok. Podszedł i zapytał gdzie Blackwellowie. Na co ona odpowiedziała, że nie ma pojęcia, bo nie byli z nimi w stanach, a polecieli na wakacje do Hiszpanii. Gordon się zdziwił, bo nic o tym nie wiedział. Ale w tym momencie pojawił sie morderczy synuś. Powitał sąsiada i powiedział, że rodziców jeszcze nie ma a on biedaczek nie ma kluczy, chałupa zamknięta. Nie ma wyjścia, muszą jechać do domu Amal.

Przez kilka tygodni ciała zamordowanych rodziców rozkładały się w ich domu, a w tym czasie... Brian wracał tam kilkukrotnie. Odbijał sobie kortówkę o ścianę i chadzał po domu. Nie pojmuję, że nie przeszkadzał mu zapach, że o robactwie nie wspomnę. Bo, że nie przeszkadzało mu zamordowanie rodziców to wiadomo. Przy okazji swoich wizyt w domu, chłopak zabierał rzeczy, na których mu zależało, albo które miały dlań jakieś znaczenie. Do takich przedmiotów należał np młotek, którym zamordował ojca i ogłuszył matkę.

Niemal miesiąc po odebraniom życia rodzicom, 19 sierpnia, Brian odebrał wyniki egzaminów ze szkoły. Nadal zachowywał sie jak gdyby nigdy nic, cieszył sie , uśmiechał, żartował. Pod względem wyników miał się z czego cieszyć, bo pozdawał wszystko koncertowo, dostał można by rzec, świadectwo z czerwonym paskiem. Najlepsze i najwyższe wyniki uzyskał z matematyki, chemii, biologii i hiszpańskiego. Wiedział, że przyjmą go na każdą uczelnię na jaką będzie chciał pójść. Z wynikami w ręku pokusił się jeszcze o narzekanie , że rodzice zwyczajnie go zawiedli, bo nie ma ich przy nim w ten jakże ważny dla niego dzień. A to, że sam się o to postarał chyba mu jakoś umknęło.


Ciała Blackwellów nadal leżały w domu i Brian powoli zaczął kombinowac co z tym fantem począć. Wymyślił, że uda się do Kirby i znajdzie tam kogoś, kto dom rodziców zwyczajnie podpali. Jak wydumał tak zrobił, tyle, że lokalne młode cwaniaczki okazały się jednak trochę mądrzejsze niż sądził i mimo zaoferowanych pieniędzy, nie skusili się na zorganizowanie tego specyficznego ogniska. Mało tego, pan mózgowiec zabrał się do całej sprawy od dupy strony. Zamiast wmieszać się w miejscowe towarzystwo uznał, że lokalne cwaniaczki uwierzą porządnie ubranemu i ładnie wysławiającemu się chłopakowi, iż ten szuka zemsty na handlarzach prochami. Tak, tak, właśnie tak przedstawił sprawę. Chciał by podpalili ten oto dom, bo należy on do handlarzy narkotykamia on chce im dać nauczkę.

Żeby było jeszcze śmieszniej, lokalsi wprawdzie nie uwierzyli w to co słyszą, za to wydumali sobie, że ów miły chłopiec jest... tajniakiem z policji i to dlatego nie przystali na jego propozycję.

Janusze dedukcji.

Cały ten czas morderczy synuś nie widział potrzeby zabrania listów i ulotek sprzed domu. I w końcu to właśnie stosy poczty doprowadziły do makabrycznego odkrycia. Ciała jego rodziców przeleżały do tego czasu aż 6 tygodni.

Pewnego pięknego dnia 5 września 2004 , inny sąsaid państwa Blackwell, Pete Boyle przyjrzał sie uważnie właśnie leżącej przed domem poczcie. Postanowił to wszystko pozbierać i wraz ze swoją córką wrzucić bezpiośrednio do domu przez klapkę w drzwiach. O mało się nie przewrócił jak zapach rozkładu uderzył go w twarz. Zaczął przyglądać się drzwiom, oknom i próbował zajrzeć do środka. Nie dał rady, bo wszystko było zakryte na czarno. Muchami.

Obszedł dom i podszedł do tylnego ganku. Tam także próbował zajrzeć. Zobaczył jedynie czarną podłogę. Myślał, że to linoleum, aż uderzyło go, że to akurat linoleum całe się rusza. Para szybko opuściła posesję i pobiegła zadzwonić na policję. Pete wyjaśnił co zobaczył i on i jego córka. Policja zjawiła się na miejscu w przeciągu 20 minut.

Okazało się, że któreś boczne okienko jest zbite, ale po wejściu do domu policjanci szybko doszli do wniosku, że nie było to zwykłe włamanie.

Zwłoki małżonków były w stanie tak daleko posuniętego rozkładu, że początkowe informacje przekazane mikowi Mike Keogh – DCI crime investigator z Merseyside Police mówiły o włamaniu i zastrzeleniu ofiar. Dopiero kilka dni później, podczas dokładnej autopsji wyszło na jaw, co tak naprawdę było przyczyną śmierci państwa Blackwell.

W tym czasie policjanci szukali już Briana, by przekazać mu tragiczne wieści. Dość szybko odkryli, że chłopak od powrotu ze stanów przebywa u swojej dziewczyny. Złożyli więc wizytę w domu Sabów, gdzie zastali Amal, jej matkę, a chwilę później pod dom podjechał sam Brian.

Śledczy Keogh przekazał chłopakowi wiadomości i patrzył na jego reakcję. Ten Początkowo wydawał się być zszokowany, później zmartwiony i zły, ale szybko się pozbierał i stwierdził, że przecież rodzice są w Hiszpanii, to nie mogą być ich ciała.

Poźniej, podczas dłuższej rozmowy z policjantami, Brian zapytał, czy więzienie jest zimne. To jedno pytanie wystarczyło, by Mike Keogh zdecydował o aresztowaniu chłopaka aż do procesu, bez możliwości wyjścia za poręczeniem majątkowym.

Podczas przesłuchania śledczy postanowili się nie wtrącać w to co mówi i dali mu opowiadać swoje bajania. Mało tego, chcąc uśpić czujność Briana pytali go luźno o to co porabiał, gdzie był i w żadnym razie nie negowali jego opowieści.

Ten natomiast stwierdził, że rozumie, iż jest aresztowany z powodu jego wizyt w domu w ciągu ostatnich tygodni, ale inni ludzie też wchodzili do tego domu i on nie rozumie, dlaczego tamci ludzie nie zostali aresztowani. Uznał też, że policja zadaje mu mnustwo niepowiązanych ze sprawą pytań, a poza tym to powinien tam być owszem, ale w charakterze świadka, bo według niego, udowodnił, że w czasie kiedy ta zbrodnia została dokonana, jego nie było w kraju. Nagrania z przesłuchania są dostępne w internecie, jeżeli ktoś ma ochotę ich poszukac i samemu odsłuchać.

Gdy on był przesłuchiwany i zatrzymany w areszcie pod zarzutem podwójnego mordestwa, technicy kryminalistyczni przeszukiwali zarówno jego dom rodzinny jak i dom Sabów. To właśnie u Amal, w garażu, znaleziono torbę należącą do Briana. Pamiętasz jak mówiłam, że zabierał różne rzeczy w tym młotek? Właśnie dostarczył policji bardzo solidny i namacalny dowód w sprawie. Młotek i klucze do domu, do którego jak cały czas twierdził nie mógł się dostać, bo ich nie miał.

Wtedy w pokoju przesłuchań nastąpiła zmiana. Przesłuchujący go policjanci opuścili pokój, ustępując miejsca kolejnej parze. Ci z miejsca przedstawili Brianowi dowody. Już nie było sensu snuć opowieści. Brian przyznał sie do winy mówiąc: cały dzień przybijałem gwoździe by powiesić obrazki. W Końcu zszedłem na dół i zacząłm kłócić się z rodzicami. Kłótnia z ojcem przybrała na sile i poczułem, że muszę ten atak odeprzeć. Uderzyłem go więc miękką stroną młotka , tą która przybija się gwoździe. To na chwilę go zatrzymało. Mama w tym czasie była w kuchni, oczywiście usłyszała że cos sie dzieje i przyszła do pokoju. Trzymała uniesiony w górę nóż. Oczywiście w geście obrony. Zamachnąłem się młotkiem. Zamachnąłem sie, żeby się uwolnić. Nie jestem pewnie kogo uderzyłem, ile razy ani nic takiego. Później wziąłem ten nóż i pamietam jak ojciec leżał osunięty na swój fotel, i wyciekała z niego krew. Matka zapytała „coś ty zrobil boo”. Przez chwilę jeszcze do niego mówiłem, powiedziałem mu, że nadal go kocham. Nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem. Popatrzyłem na matkę, wyglądała na żywą. Nie sądziłem, że ostrze weszło jakoś szczególnie głęboko. Nie wiem jak łątwo ostrze wchodzi w ciało, ale to były tylko krótkie pchnięcia, ostrze było jakiś cal od niego za kazdym razem. Chłopak oczywiście kłamał. Jak zwykle. Czaszka jego ojca pokazywała jasno, że Brian uderzył do w tył głowy, a więc nie podczas kłótni i nie w samoobronie. Ojciec siedział wtedy w swoim fotelu.


Brian Blackwell został poddany badaniu psychiatrycznemu. Wnioski końcowe dra Collinsa i dra O’Hallorana wykazały, że wykazuje on NPD czyli Osobowość narcystyczną. Uznali oni, że w tym wypadku, cokolwiek rodzice by tego dnia nie zrobili czy nie powiedzieli, zostali by zabici. Cokolwiek, co przeszkodziłoby mu w spełnieniu jego marzenia o wylocie do stanów, spowodowałoby manię narcystyczną, czy po prostu narcystyczny atak wściekłości. Dla oskarżenia znaczyło to mniej więcej tyle, że zbrodnia której się dopuscił nie była planowana.

Prokurator Rob Jones zdając sobie z tego sprawę, zaproponował ugodę. Wiedział, że oskarżanie Briana o morderstwo mija isę z celem, bo na procesie zeznawać będą psychiatrzy sądowi. Oskarżył go więc o pozbawienie życia na podstawie ograniczonej odpowiedzialności w chwili popełniania zbrodni.

W innych źródłach wyczytałam, ze oskarżycielem w tej sprawie był David Steer.

Paul Lewis obrońca oskarżonego przyjął propozycję ugody.

Wydany 29 czerwca 2005 roku Wyrok jednak jest zatrważająco niski. Otóż Brian Blackwell dostał dożywocie, z możliwością wyjścia po ...5 latach! Jeżeli tylko biegli psychiatrzy uznają, że nie stanowi on zagrożenia dla społeczeństwa, zwyczajnie wyjdzie po 5-6 latach.

Problem polega na tym, że kiedy osoba z zaburzeniem narcystycznym robi co chce i distaje czego chce, to nie ma problemu z rzadną wściekłością. Ale co będzie jak ktoś powie mu „nie” ?


Sędzia przy okazji odczytywania wyroku wyraził opinię, że przy obecnych dowodach, lekarze raczej nigdy nie uznają go za osobę niestanowiącą zagrożenia dla społeczeństwa.


 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Podcast Kryminalny. Proudly created with Wix.com

bottom of page