top of page

Podcast Kryminalny

Hej. Super, że jesteś

On Air Sign
Post: Welcome
Search

Anioł Bremen - Gesche Gottfried

Gesche urodziła się 6 marca 1785 roku jako Gesche Margarethe Timm w Bremen na północy niemiec. Ponieważ miasto położone jest nad rzeką (wiza) Weser, w owym czasie rozkwitało i rozwijało prężnie handel i produkcję.

Dziewczynka był córką krawców Johanna i Gesche . I choć rodzina mieszkała w ubogiej części Bremen, to jednak Gesche i Johann, jej brat bliźniak mieli całkiem wygodne życie. Rodzice, zamiast przenosin w lepsze miejsce i kupno lub najem większego domu, rozsądnie gospodarowali swoimi zarobkami. Dzięki wielu zamożnym klientom, mogli pozwolić sobie na wysłanie córki na lekcje śpiewu i tańca.

18 wiek to czasy przed telewizją czy znanym nam dziś internetem, więc często odwiedzanym miejscem rozrywki był teatr, zarówno ten miejscowy jak i teatry przyjezdne. Wiele osób chciało dołączyć do takich przejezdnych trup teatralnych, bo uważali, że zapewłiłoby im to ekscytujące i pełne przygód życie podróżnika . Gesche, biorąc lekcje tańca i śpiewu marzyła, że zostanie aktorką.

Czas mijał a dziewczyna wyrosła na piękną kobietę. O żadnym aktorstwie nie mogło być mowy rzecz jasna. Jej ojciec nigdy by się na to nie zgodził. Ale jakież było zdziwienie wszystkich wokół, gdy ten, zamiast poszukać córce jakiejś dobrej parti, z wpływowego domu, stwierdził, że weźmie ona ślub z pierwszym lepszym apsztyfikantem, który zapyta o jej rękę!

Gdy młoda kobieta miała lat 21, na horyzoncie pojawił się Johann Miltenberg.Kandydatura był dziwna, bo choć zamożna rodzina Miltenbergów mieszkała w lepszej, bardziej wpływowej częsci miasta, na bardzo modnej Pelzerstrasse (pelcastrasze) . nie była uważana za lepszą społecznie, stojącej wyżej na tej specyficznej drabinie. Sam Johan był mistrzem rymarstwa a więc wyrobu i naprawy siodeł.

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu, a Gesche w 1806 została wydana za Johana. Małżeństwo wydawało się być udane a para doczekała się trójki pociech. Czarne chmury pojawiły się po śmierci teścia Gesche. Starszy pan zostawił synowi spadek, który Johann uznał za stosowne przepijać w miejskich tawernach i wydawać w burdelach.Przepił i przebalował wszystko co do feniga. Ze spadku nie zostało nic. Ostatecznie w 1813 roku oficjalnie poinformował żonę, że są nędzarzami.

Kilka miesiecy później Johann zachorował. Zaczął uskarżać się na potworne bóle brzucha, a wkrótce potem 1 października 1813 roku zmarł. Młoda wdowa długo żyła w żałobie po mężu. Mijając ludzi na ulicy zwyczajowo ich witała i była dla nich uprzejma. Oni odwdzięczali się ciepłym myśleniem o kobiecie i nadal bardzo ją szanowali. W tamtych czasach często niezamężna czy samotna kobieta niemal nie istniała. Pamietasz za pewne historię o Mary Blandy z pierwszego odcinka podcastu. Kobiety nie miały własnej tożsamości społecznej i żadnych praw (to z kolei jak wiesz zmieniło się za sprawą Angeliny Napolitano niemal 100 lat później. Na końcu odcinka wrzucę Ci linki to tych dwóch historii).A wracajac do dzisiejszej sprawy, Gesche wciąż była poważana i szanowana w mieście.

W końcu, po 18 miesiącach żałoby, na horyzoncie pojawił się Michael ( michiaiyl) Christoph Gottfried, handlarz winem. Gesche poznała go wczesniej za sprawą pijaństwa małżonka. Mężczyzna, całkiem wygodnie ustawiony już w zyciu, zaczął smolić cholewki do pięknej i młodej wdowy. To małżeństwo znacząco poprawiłoby sytuację i warunki kobiety wraz z dziećmi. Jednak ona w jakiś niepojęty dla mnie sposób właśnie o tych dzieciach myśała, a także miała na uwadze swoich starzejących się rodziców i odrzuciła zaloty Michaela.

Pod koniec kwietnia Matka Gesche źle się poczuła. Ją jak i zmarłego meża kobiety dopadł okropny ból brzucha. Córka z troską opiekowała się coraz barziej chorą matką, jedna ta 2 maja 1815 roku , zmarła. Kilka dni później, trzyletnia Johanna i szescioletnia Adelheid , córki Gesche zachorowały na tą samą tajemniczą chorobę, co wczesniej ich ojciec i babka. Kobieta tak samo troskliwie opiekował się córkami, ale także ich stan jedynie się pogarszał i w rezultacie, dziewczynki zmarły. 10 maja odeszła trzylatka, a 18 maja sześciolatka.

28 czerwca, jedynie pieć tygodni później ta sama plaga dopadła ojca Gesche Johanna . On także pożegnał się z tym światem, cierpiąc przed śmiercią niemiłosiernie.

Czarna seria tragedii w rodzinie zdawała sie nie mieć końca i już 22 września, kobieta zmuszona była pochować swojego syna Heinricha. Z całej rodziny przy życiu została już tylko Gesche i jej brat bliźniak.

Lokalna społeczność była wstrząśnięta ogromem tragedii. Jednak obecne wszędzie cholera i tyfus sprawiały, że wiele rodzin dosłownie znikało z powierzchni ziemi. Każdy oferował wyrazy współczucia oraz uznania kobiecie, która jak wierzyli była oddaną córką, żoną kochającą matką, która tak ofiarnie i bez słowa skargi opiekowała się swoimi chorymi członkami rodziny. W 1816 roku cała europa znagała się z epidemią wspomnianej wczesniej cholery. Nikt nie podejrzewał więc, że rodzina naszej dzisiejszej anty bohaterki zmarła śmiercią tragiczną a nie naturalna.

Miejscowa ludność za jej poświęcenie zaczeła nazywać Gesche Aniołem z Bremen czy bremeńskim aniołem.

Brat anioła z bremen był żołnieżem, ale wrócił do domu odebrać spadek po rodzicach. I jak tylko wrócił, zapadł na -jak sądzono- cholerę po tym, jak zjadł przygotowanego przez siostrę plamiaka. Plamiak to ryba. Ale ale był 1 czerwca 1816 roku, epidemia cholery w europie miała się świetnie i zbierała naprawdę srogie żniwo. Kochajaca siostra, zmuszona była pochować i jego.

W wieku 32 lat, Gesche została sama. Owdowiała, bez żadnej rodziny. Dopiero teraz była gotowa na nowe małżeństwo. Wspomniany wcześniej Michael Gottfried także nadal był sam i nadal był nią zainteresowany. Z resztą niektóre źródła twierdzą, że para przez cały ten czas była zaangażowana seksualnie. Zaszła też z Michaelem w ciążę, więc Tym razem kobieta zgodziła się przyjąć jego propozycję małżeństwa. Gesche dość szybko odkryła, że majątek małżonka wcale nie jest tak okazały, jak mogłoby się wydawać. Mało tego, kobieta odkryła także, że Michael ma sporo długów. Nie męczył się z nimi jednak zbyt długo. A i w małżeństwie nie pożył zbytnio, bo 5 lipca 1817 roku, po krótkiej acz intensywnej chorobie objawiającej sie silnymi bólami brzucha, biedaczek spotkał się ze stwórcą. Niedługo później kobieta urodziła martwe dziecko.

To były naprawdę ciężkie i makabryczne cztery lata dla Gesche. W tym czasie straciła absolutnie wszystkich i po raz drugi została wdową. Pozostała w domu po ostatnim mężu. Pamiętamy jednak o długach małżonka. Gesche przysporzyła sobie jednak wielu zwolenników, bo jako anioł bremen pomagała każdemu bezpłatnie i bardzo chętnie udzielała się charytatywnie. Codziennie odwiedzała bezdomnych mieszkańców miasta, tak samo jak tych schorowanych i biednych. Dzięki swojej działaności i zdobytej dzięki temu popularności, żadna z osób u których odziedziczyła długi po Michaelu nie śmiała nawet zapytać jej o pieniądze. Wiedzieli o jej wolontariacie i uważali ją za kobietę o złotym wręcz sercu. Nie godziło się domagać się zwrotu od tak szanowanej i oddanej ludności kobiety. W końcu za swoją pracę nie pobierała ani grosza a pomagała tym, w największej potrzebie. Nie wszystko jednak było do końca takie, na jakie wyglądało. W 1821 roku Gesche wynajęła swój dom przy Pelzerstrasse 37, a dodatkowo wynajęła kilka pokoi na równie modnej Obernstrasse. Jednak nie potrafiła zarządzać finansami i mimo najmu domów, notorycznie borykała się z problemami finansowymi. By wykręcić się od spłat, wymyśliła, że została okradziona z wszelkich oszczędności podczas wyjazdu do Stade.(sztadee) latem 1822 roku . Tak dobrze udawała, że o kradzież oskarżono służącą w domu Hartungów, w którym przebywała, Friederike Wagenbrett.

W 1823 roku, w życiu Gesche zjawił się kolejny apsztyfikant, handlarz odzieży Paul Thomas Zimmerman (cymerman) . Sąsiad kobiety nie owijał w bawełnę i zwyczjnie się ej oświadczył. Miała 38 lat i kolejną propozycję zamążpójścia. Chłopina nie zdążył jednak zaznać z nią małżeńskiego szczęścia, bo kilka miesięcy po zrękowinach, dostał kilka sucharków z mysim masłem po czym uległ chorobie brzucha i zmarł 1 czerwca. I choć para nie zdążyła się oficjalnie pobrać, kobieta odziedziczyła dom Paula, do którego od razu się przeprowadziła. Spadek nie zmieniał jednak postawy życiowej Gesche. Nadal zajmowała się ona najuboższymi i schorowanymi mieszkańcami bremen. I nadal wraz z aniołem bremen, nadchodziła bolesna śmierć. Wszystkie zgony znajomych Gesche zrzucane były na karb cholery, tyfusa i błonicy.

21 marca 1825 roku choroba zakończona śmiercią dopadła także Anna Lucia Meyerholz. Anna, koleżanka Gesche uczyła ją muzyki. Ona podzieliła poczęstunek Paula, sucharki z mysim masłem. Jeszcze tego samego roku, 5 grudnia 1825 choroba i śmierć upomniała się o Johanna Moseesa, będącego kolegą, doradcą i jednocześnie sąsiadem Gesche. Johann, przed śmiercią przechorował prawie rok.

Po tej stracie, Gesche postanowiła sprzedać dom w którym mieszkała. Jej problemy finansowe narastały, a kobieta nigdy przecież nie pracowała zarobkowo. Dom zakupiło od niej małżeństwo Rumpff, setny już Johann dziś i jego małżonka Wilhelmina. Ponieważ jak pamiętasz, bremeński anioł znany był z wolontariatu, małżeństwo Rumpff, mimo zakupienia domu, nie zgłaszało zastrzeżeń do wymogu postawionego w akcie kupna/sprzedaży by Gesche by w nim została. Pracowała dla nich jako gosposia. Nie dość, że miała bezpłatny dach nad głową i to w domu, który doskonale znała i była w nim „u siebie”, to jeszcze płacono jej za pracę w domu, która i tak przecież musiałaby robić mieszkając samej. Dodatkowo rodzina tak bardzo jej ufała i lubiła, ze nazywali ją ciotką.

Sielanka w domu Rumpffów nie trwała zbyt długo i 22 grudnia, tuż przed świętami 1826 roku, Wilhelmina udała się do świętego piotra. Zanim odeszła, zdążyła jeszcze pochorować się na żołądek a także wyznać mężowi, że umiera w spokoju wiedząc, że taka oddana, troszcząca się i kochająca osoba jaką była ich gosposia zajmie się nim gdy ta już odejdzie. Wilhelmina zaleciła też, by to gosposia zajmowała się domem wraz ze wszystkimi domownikami, w tym ogrodnikiem, pokojówką i opiekunką ich dzieci. Kobieta bardzo ufała aniołowi z bremen, który zajmował się nią tak troskliwie przez cały ten czas.

Po śmierci pani domu, Gesche spełniła jej wolę i gorliwie zajęła się domownikami. Dbała o nich i osobiscie przygotowywała ich posiłki. Wkrótce potem pokojówka i opiekunka bardzo się pochorowały. Obydwum udało się wyrwać z sideł śmierci, ale opiekunka, w niektórych źródłach zwana również pielęgniarką powiedziała Johannowi, że nie będzie dłuzej zajmowała się dziećmi, bo odchodzi. Nie była w stanie zostać w domu, gdzie śmierć zawsze czuwała przy gosposi.

Mężczyzna jednak nadal ufał swojej gosposi. Pamietał jak z oddaniem zajmowala się jego konającą żoną czym jedynie utwierdzała wszystkich w opinii na własny temat czyli bezinteresownej kobiety o złotym sercu. Johann podzielał opinię społeczności bremen do czasu, aż sam niespodziewanie zachorował. Mężczyzna był zdrowy i w sile wieku, nigdy wcześniej nie chorował. Skąd więc te porażające bóle brzucha? To wtedy przypomniały mu się słowa opiekunki i jął zastanawiać się, dlaczego aż tyle osób w otoczeniu Gesche zachorowało i umarło, gdy ona była w pobliżu lub wręcz zajmowała się nimi osobiście. Od momentu gdy uświadomił sobie, że to nie moga być zwykłe przypadki, zaczał bacznie przyglądać się swojej gosposi.

Kilka dni później, w swojej sałatce zauważył małe białe granulki, jeszcze później te same granulki pojawiły się na szynce. Ponieważ posiłek przygotowała Gesche, wziął on próbki jadła i udał się do doktora Luce’a. Lekarz ustalił, że granulki z próbki dostarczonej przez Johanna to arszenik. Od razu poinformowano władze, ale Gesche nie czekając aż zostanie złapana, zdążyła przenieść swoją dzialalność charytatywną do oddalonego o 135 kilometrów Hanoveru. Zanim to sie stało, jeszcze dwie ofiary oddały ducha w Bremen.

Z początkiem maja 1827 roku choroba pokonała kolejne znajome kobiety. 13 maja tegoż roku, śmierć zapukała do Elise Schmidt, a dwa dni później, 15 maja upomniała się o matkę Elise, Betę Schmidt. Beta, pokojówka była koleżanką Gesche. To właśnie pokojówka kilka lat wczesniej zakupiła w aptece na ryneczku mysie masło Mäusebutter (majzebute).

Ostatnią ofiarą anioła z bremen był mistrz ślusarstwa Fredrich Kleine. Kolega i pożyczkodawca kobiety zmarł 24 lipca 1827 roku w Hanoverze. Para znała się od długiego czasu i swego czasu Fredrich pożyczył jej pieniądze. Teraz zażądał zwrotu pożyczki.

Gesche została aresztowana wieczorem 6 marca 1828 roku. Zatrzymano ją w celi w ratuszu, skąd 13 maja zdezorientowaną i wyraźnie wystraszoną kobietę przeniesiono do świeżo ukończonego aresztu w Ostertor. (ojstertoar) gdzie spędziła kolejne 3 lata. Niemal codziennie była przesłuchiwana przez sędziów śledczych dra Franza Friedricha Droste i Noltenius .

Jej obrońcą był Leopold Voget. Sąd w Bremen zasądził karę śmierci przez ścięcie. Wyrok został podtrzymany przez Wyższy sąd apelacyjny (pełną nazwę możesz zosbaczyć właśnie na ekranie, bo bankowo zmasakrowałabym nazwę) Higher Appeal Court of the Hanseatic cities of Lübeck Oberappelationsgericht der Hansestädte zu Lübeck bestätigt

Przed egzekucją Dr Franz Dorste powiedział do Gesche: Spotkamy się jeszcze dwa razy. Raz w ratuszu a później jak bóg da na górze. Jeszcze jedno, znalazłem cię tutaj po raz ostatni i jestem bardzo rad. Właśnie dlatego spotkamy się znów przed ratuszem, tuż przed egzekucją. Będę wyglądał srogo i poważnie ale to nie moje ludzkie oblicze, a sędzia i powaga urzędu. Chciałbym, byś widziała mnie łagodnego i kojącego ale to nie byłoby tutaj właściwe i chcę żebyś wiedział o tym zawczasu. Bądź niezłomna”

"Wir sehen uns nun noch zweimal wieder, ein Mal vor dem Stadthause und dann, so Gott will, droben. Noch, eines, ich habe diese letzte Zeit Sie so hier gefunden, daß ich mich innerlich habe darüber freuen müssen. Darum haben Sie mich denn auch mit freundlicher Miene gesehen; wenn Sie mich nun wieder sehen vor dem Stadthaus [also bei der Hinrichtung], dann sehe ich ernst und strenge aus, das ist dann aber nicht der Mensch in mir, sondern der Richter und die Pflicht des Amtes; nach meiner Meinung möchte ich gerne, daß sie mich sehr mild und tröstend zuletzt sähen, aber das gehört sich dort nicht und ich möchte gern, daß Sie das vorher wüßten. Sehen Sie zu, seyen Sie recht standhaft."

Około 8 rano, 21 kwietnia 1831 roku, pod areszt podjechał odkryta bryczka. Wsiedli do niej Gesche i policjant. Bryczka przejechała oblężonymi przez gapiów (ostethorssztrase i doms hajde )Osterthorstrasse i Domsheide.

Na placu Domshof przed samym wejściem do ratusza ustawiono trybunę, a na niej stół. Na zachodzie postawiono 4 krzesła a na północy fotel sędziego i sekretarza. Dodatkowo na wschodzie ustawiono trójnogiego drewnianego kozła, gdyby pod skazanym ugieły się nogi podczas odczytywania wyroku.

Raz jeszcze odczytano wyrok Gesche Gottfried a następnie śledczy Dorste wziął ze stołu kij lub patyk, złamał go i wypowiedział formułkę „ kij jest złamany, werdykt odczytany, człowieku, musisz zginąć”

"Der Stab ist gebrochen, das Urtheil ist gesprochen, Mensch, du mußt sterben!"

Kobiecie podano jeszcze ostatnią lampkę wina, którą ledwo zmoczyła usta, a następnie zrobiła coś niespotykanego- podeszła do sędziów i uścisnęła każdemu z nich rękę.

Gdy pomocnicy kata doprowadzali ją do pieńka, nie odezwała się ani słowem. Krzyknęła jedynie z bólu gdy związali jej rękę zbyt mocno. Miękko podeszła na miejsce egzekucji, modląc się.

Wyrok ścięcia mieczem wykonał kat nazwiskiem Dietz. Następnie głowa kobiety została pokazana we wszystkich kierunkach milczącemu tłumowi. Ciało w końcu złożono do trumny i odniesiono z powrotem do wiezienia.

Publika była zniesmaczona do tego stopnia, że tego dnia nikt nie jadł obiadu, a kto mógł wybierał się na przejażdżkę za miasto by zapomnieć o tym czego był świadkiem. Egzekucja Gesche była ostatnią publiczną egzekucją w Bremen.

Głowa kobiety została zakonserwowana w alkoholu i wystawiona w muzeum Domshof, a datki z tej osobliwej wystawy zostaly przekazane na sierociniec. Jej szkielet początkowo trzymano zamknięty w szafie. W 1912 roku szkielet znajdował sie w Instytucie patologii szpitala miejsckiego, który spłonął podczas 2 wiesz czego. Nie chce wypowiadać tych słow, bo youtube jest na to wyczulony a nie o to mi chodzi, żeby ten film zdjęto. Głowa zaginęła w 1913 roku.

Z ciekawostek dodam jeszcze, że o ile mi wiadomo, to z twarzy Gesche zrobiono maskę pośmiertną.

Ponadto na placu Domshof , w miejscu egzekucji ułożony jest bazaltowy kamień z wyrytym krzyżykiem. Mieszkańcy Bremen ponoć po dziś dzień plują na niego gdy przechodzą obok.



 
 
 

Commentaires


Post: Blog2_Post

Subscribe Form

Thanks for submitting!

©2020 by Podcast Kryminalny. Proudly created with Wix.com

bottom of page